Dreszcz Istnienia
Wyczuwam w twym głosie strach
ten który żywi się naszymi snami
ten który tkwi nam gdzieś przed końcem nocy
przerwą
gdzie śmiech przerywa wiatr
a małe troski wbijają się w dłonie.
Gdzie sens traci grunt
gdzieś w środku poprzebijany
codziennością
krajobraz jak z powieści Li Tu
Głuchnąc od odrzucenia w którym istnieje
słucham huśtających się drzew
i sięgam rękoma na nieba splot
prosto do ciebie
zagubiony
zraniony
z mroku słyszę szept
anioła mojego martwego przyjaciela.
Komentarze (3)
W tytule brzydka dopełniaczówka. Potem kilka
niepotrzebnych inwersji. I zbyt dużo szczegółów, które
zamiast malować nastrój, tworzą bałagan.
Co bym zostawiła:
W twoim głosie wyczuwam strach.
Ten, który żywi się naszymi snami.
Zagnieździł się w miejscu, gdzie wiatr zagłusza
śmiech,
a małe troski wbijają się w dłonie.
A dalej? Nie wiem. To Twoja wizja i to Ty wiesz, co
powinno być na końcu – ukołysanie czy wstrząs :)
Pozdrawiam :)
bardzo ładny wiersz-smutek ma swóJ czar...pozdrawiam
oraz+ ANKA
Nie znam powieści Li Tu, ale wiersz ma w sobie to
coś… ten dreszcz istnienia.