Drgająca perła
Rośliny strączkowe ciężkie i dojrzałe
zwisają z mocno nasłonecznionego krzaka,
nie poruszone wiatrem ani drgną,
rozgrzane czekają na odpowiedni moment.
Tu się zaczyna
droga bez powrotu, tor bobslejowy
wejście do portalu
z drgająca u szczytu perłą,
nasmarowana, błyszcząca i pachnie,
miękka nie kamienna?
Prawie gotowa.
W górę do serca,
osłupiały język odpoczywa
w przejściu z przeciągiem,
nieruchomy nie zsunie się o centymetr.
Ciało oklejone landrynkami,
pieni się ślina,
chwilowe zakłócenia,
zimne poty,
królowa zimy zakrztusiła się lodem.
Dobrze opatuleni saneczkarze
zjeżdżają z wielką prędkością
na sam dół za horyzont zdarzeń
nie wiadomo czy przeżyją?
Ciężka dłoń z siatką ruchomych żył
rusza w pościg, jest blisko.
Puściły nerwy,
język zaczyna się zsuwać.
Zaciśnięte, piąstki
kłute ostrymi paznokciami w kolorze
gotowe były na zadawania ciosów.
ułożone wygodnie
jeszcze mocniej się kurczą.
Kształt Sfinksa
odjeżdża i wraca
kręcąc się w wirze pościeli.
Brak sprawcy, ofiary nie ma.
oddech kończący,
ten jęk nie jest bliski uszom.
Otwarte okna, uchylone drzwi
wpadła bryza morskiego powietrza
i tak jeszcze wiele razy
coraz głośniej.
Komentarze (2)
Nie chcę napisać byle czego, bo ten wiersz zasługuje
na więcej uwagi. Czytam go już któryś raz, wyobrażając
to co piszesz. Nie wszystko mam domalowane ale jeszcze
tu zajrzę:))
Jak na erotyk przyznam, niebanalny... kłaniam się
pięknie :)