W drodze do piekła
Zmierzając torem z kart
rzuconych na stół życia,
zapada się w korzenie
swoich drzew posadzonych
w ogrodzie wniebowstąpienia,
w wagonie ze smażonej skóry
niemowląt w piekle urodzonych
na podobieństwo szatana.
Z przerażeniem
przyklejonym do ust i oczu,
gwałtownie puka w serce,
by otworzyło mu
i zagrało ostatnią pieśń
posłuszeństwa i wyzwolenia.
Ogniki nadziei
z wiatrem kruchego węgla
wygasają,
zabierając mą duszę z gardła,
które nie może krzyczeć.
Piekło nie posiada zgody
na słowa.
Oby nikt z nas nie stanął przed obliczem Piekła...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.