W drodze do Plękit
Czarna szosa rozwijała się przed maską
samochodu, niczym wstążka ze szpulki
toczącej się za szybko , by ją pochwycić.
Po chwili, wjechali w wysoki jodłowy las
mając przed sobą wijącą się zakolami leśną
drogę. Obok, jakby na taśmie
przesuwały się małe jeziorka, w
niekończącej się wędrówce podążając w
przeciwnym kierunku. Na bujnym pastwisku,
biegały luzem i skubały leniwie trawę,
opędzając się ogonami od owadów, piękne
rasowe konie. Za łąką, z bujną i soczystą
trawą mieniącą się złotem i różem polnych
goździków, rozciągało się jezioro gładkie
jak szyba. Goniące na bezkresnym niebie
obłoki, przesuwały się nad polem pełnym
złotych jaskrów. Nisko na horyzoncie
lśniło słońce, stapiając niebo i jezioro w
jedną taflę połyskującego złota. Gdy
zatrzymali się na postój ,pod stopami
ścielił się dywan utkany z delikatnych
kwiatów. Przy brzegu jeziora, kurtyna z
jasnozielonych witek wierzby, tworzyła
chłodny cień. Ławica lśniących, mieniących
się ryb tuż pod powierzchnią wody przykuła
ich uwagę, jak i samotny rak szukający
schronienia pod konarami drzewa. Bezmiar
wody skąpał się w blasku zachodzącego
słońca. Niebo zmieniło barwę ze złota w
brąz, w końcu stało się mdłym,
szkarłatnym dyskiem. Wypełzły purpurowe
cienie między łodygami wysokich, wiotkich
trzcin. Pomarańczowy księżyc cienki jak
opłatek, zawisł nad drzewami.
Mleczno fioletowe wieczorne niebo,
rozpostarte nad jeziorem, było zaś domem
ptaków , które wróciły tu wiosną. Wzruszona
urodą umierającego dnia,
patrzyła w jego orzechowe źrenice z
uczuciem bezwarunkowej miłości. Chwile
radości i smutku przychodziły i mijały, a
miłość splatała je razem w ich wspólne
życie, i nic nie zapowiadało nadciągającej
burzy.
Tessa50
Komentarze (13)
Nie uwierzysz, ale byłam w Plękitach, Małdytach,
Szymonowie, Morągu i rzeczywiście jest jak opisujesz
magicznie...Warmia i Mazury to krainy jezior i jest
ich tam mnóstwo małe i duże w przepięknych leśnych
nawet mało uczęszczanych zakątkach...pozdrawiam ciepło
:)
Tej prozy nie mogłem pominąć. Rozbudziłaś wyobraźnię i
przywołujesz myśli. Jak zwykle opisałaś to bardzo
zmysłowo. Pozdrawiam Cię Tesso:)
Witaj Teresko!
Poczekałam do rana, aby mój świeży umysł wchłonął
cudeńko jakie stworzyłaś.
Dziękuję za chwilę komfortu, jakim mnie obdarzyłaś.
Pozdrawiam Cię serdecznie...
i już miałam napisać /w deszczowy dzień/
a tu za oknem słońce mocno zaświeciło!
Przesyłam garść złotych promyków.
Piękne rasowe konie na bujnym pastwisku? No mam
niepłonną nadzieję, że pastwisko było dobrze
ogrodzone.
Co mnie zastanawia - konie w pobliżu jeziora gładkiego
jak szyba? Hm.... Dalej. Czarna szosa, złoto i róż
kwiatów, złoto i brąz oraz fiolet nieba kontrastują -
szkoda że tragicznie, bo rozstania to zawsze tragedia
- z orzechowymi oczami partnera peelki. Pozdrawiam
serdecznie.
Krajobraz i atmosfera jak ze snu, coś się jednak
wydarzy, ostatnie zdanie nadaje kolor dzisiejszej
twojej prozie przeurocza Tesso.
Pozdrawiam serdecznie:)
ależ Ty pięknie piszesz Tesso :-) czytam Twoje opisy z
prawdziwą przyjemnością :-)
Tereso z przyjemnością przeczytalem twój wiersz -
ciekawe i piękne krajobrazy - klimatyczny wiersz
Witaj / bardzo zadowolony jestem że jeszcze
przeczytałem Twój wiersz przed pójściem do łóżka, może
jeszcze we śnie wrócę do mojej wioski i mojej zieleni.
Pozdrawiam
patrzyła w te orzechowe oczy
nie przywidując nadchodzącej burzy..
a było tak romantycznie
pozdrawiam :)
Uwielbiam Cię czytać :))
Bardzo obrazowo i sympatycznie. Pozdrawiam:)
Totalny spokój,słoneczko delikatnie
rozpieszcza,sielanka.Czy ktoś może spodziewać się
jakiejkolwiek nawałnicy...? Podoba mi się Twoja
proza.Pozdrawiam serdecznie.
Teresko bardzo lubię czytać Twoje opowiadania, samo
życie, burza przychodzi niespodziewanie. Serdecznie
pozdrawiam