Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Droga

Zamykam za sobą drzwi. Zamykam je na zawsze, odcinając się od przeszłego życia.
W nagrzanym powietrzu zapach asfaltu miesza się z wonią samochodowych spalin.
W upalnym dniu lata,
w którymś gorącym dniu lipca…

Następują po sobie słoneczne refleksy w rozchwianych topolach,
w koronach kasztanów…
Przeskakują i pełzają po trotuarze świetliste pająki,
które lgną, które łaszą się, jakby w jakiejś miłosnej symbiozie.
Podmuchy wiatru na twarzy,
opadające na oczy wzburzone włosy.
Elewacje domów w pełnej jasności. W załomach półcienie, cienistość bramy.
Od tyłu –
mrok podwórzy…

…stopnie schodów w półświetle,
gałęzie drzew ukryte w zieleni…

Gdzie ja jestem?
Gdzieś.
Przede mną długa droga, swobodny ruch, czyste detale.

Idę przed siebie, a raczej płynę w tej przejrzystości,
która staje się coraz bardziej subtelna,
choć zakłócona przenikliwym zgrzytem ciętego w stolarni drewna, chemiczną wonią lakierów
i garażowych smarów…

… w otwartych wnękach warsztatów łoskoty żelaza, oświetlone jaskrawym płomieniem acetylenu
czarne szybki na twarzach klęczących spawaczy…



Staje się coraz bardziej cicho. Daleko przede mną – zagadkowa korektura zdarzeń –
przejawia się i znika w rozedrganym, rozmigotanym powietrzu.
Pozostawiam za sobą rozgwar brudnego miasta, wkraczam w radosne żywioły aromatycznych
przestrzeni…

Szpalery drzew.
Złote zboża.
Skrzypiący pod stopami
piasek
zakurzonej ścieżki.
Na poboczu
kępy zielonej trawy…



…dzieje się na moich oczach misterium czasu:
przeszłość,
teraźniejszość,
przyszłość…



Wkraczam w głęboki błękit,
w rozpaloną kulę słońca.
W spokoju ciszy, tylko bezruch
i cisza.

Przeinacza się w sobie i kłębi – dziwna istota zrodzona z burzy.
Przechodzi.
Przesuwa się bokiem w powolnym prologu pędu
profil wyżłobiony niby w marmurze,
wyciosany niby w szarym kamieniu, źle obrobiony.

Duszność chwyta za serce.
Pot oblewa ciało, przesiąka przez koszulę.
Mnożą się w rozległych łąkach migoty gwiazdy, w brzęczeniu, w zgonie pszczół
w koniczynie.

W otchłani nieba nagłe porywy silników. Lśniący samolot ciągnie za sobą pierzastą smugę…

Wypiętrza się i rośnie
biało-liliowa spoistość.

(Włodzimierz Zastawniak)


https://www.youtube.com/watch?v=GETsFVyehv8

autor

Arsis

Dodano: 2019-08-04 02:42:18
Ten wiersz przeczytano 858 razy
Oddanych głosów: 9
Rodzaj Wolny Klimat Refleksyjny Tematyka Przyroda
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (4)

AMOR1988 AMOR1988

Przyrodniczo i subtelna przejrzystość, to u Ciebie?
Dziś tak łagodnie :

nureczka nureczka

Jak zwykle obrazowo, fantazyjnie przedstawiona
podróż.
Pozdrawiam :)

mariat mariat

Wspaniały sen. Albo chwila rozdwojenia jaźni.
Może być materiałem na dobry film.

jazkółka jazkółka

"Gdzie ja jestem?
Gdzieś.
Przede mną długa droga, swobodny ruch, czyste detale."

- ten fragment świetnie pasuje do Twojego tekstu.
Pięknie piszesz.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »