Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Droga życia

Znów wzywają mnie, nie wiem co się dzieje, po raz pierwszy wybrany spośród wielu, z nieba do życia wygnany - myślę ze za karę, ale czekam cierpliwie, czekam i nic nie mówię... O jak błogo, jak radośnie - ze szczęścia krzyczę. Matka tuli, uspokaja, ale na mnie to nie działa - wrzeszczę mało płuc mych nie wypluję, pogrążony w euforii radości... Jestem ślepy, nic nie widzę, czuć jedynie mogę matki mojej ciepło, jej słodki zapach, nic już więcej nie potrzebne. Idę spać tak wesoły, budzę się, wtem dostrzegam barwy, dostrzegam piękno tego świata - zieleniejące łąki, kwitnące kwiaty, lecz mój świat jest wciąż mały - mała łopatka, trochę piasku i dwie skały. Już znudzony, wciąż ciekawy wstaję, biegnę niczym opętany, grzany promieniami letniego słońca, na swych barkach noszę ciężar, ciężkie jest to brzemię, lecz w zamian dostaję wiedzę - coś pięknego, lecz czasu zabiera tego odkrycie. Tak sobie żyję, wesoło egzystuję, wtem dostrzegam postać - dostrzegam Ciebie. Ileż bym dał byś mnie zauważyła, ileż bym dał byś mnie polubiła, tylko o tyle proszę, o nic więcej nie błagam. W końcu to tak dużo, ale nic Cię nie kosztuje, dla mnie znaczy wiele, ważniejsze niż wszystko inne, cenię sobie nawet ponad życie. Lecz cóż? Los mój marny... bez nadziei, bez miłości, siedzę tylko, oczekuję. Nasłuchuję, czekam cały obolały po walce ze swymi uczuciami - przegraną - z tym już nie zwyciężę, choćbym miecza dobył, ostrego niczym brzytwa, miłość wygra, miłość wszystko zwycięży, wszystkie przeciwności, które zgotował los... Proszę Cię o tak niewiele, w zamian oddam się bez reszty, cały Tobie, na zawsze. W końcu zauważasz, szczęściem napełniasz. Łapiemy się za ręce i zaczynamy biec... bez chwili zastanowienia, jak najdalej, jedynie przed siebie. Gnani coraz to nowymi uczuciami, coraz to nowymi pragnieniami, przystajemy na chwilę, dostrzegamy na Twej dłoni złocistą poświatę, kiwasz jedynie nieznacznie głową i znów rzucamy się w pogoń za straconymi chwilami, ruszamy w dalszą drogę. Widzimy wiele, wszystko we dwoje, wszystko razem te złe chwile i te piękne - jak słońce - rozgrzana ognista kula płonąca niczym nasze uczucie - upada i powstaje... Biegnąc dostrzegamy jedynie rozmazane światełka płonących świec, czujemy zapach czerwonego wina, zmęczeni biegiem przystajemy na chwilę, dostrzegamy złote barwy wokół nas - żółte krzewy, pomarańczowe liście opadające lekko, powoli. Zwabieni tym widokiem, obracamy się powoli, dostrzegamy jaka nasza miłość jest już dojrzała, ile razem już przeszliśmy, ile razem przecierpieliśmy. Nie chcąc rozdrapywać naszej przeszłości, naszych ran pełnych bólu, ruszamy dalej, przed siebie. Znów żyjemy sennymi marzeniami, nie patrzymy co zostawiliśmy za sobą. Spacerujemy, gnani wichrem przenikliwym, tuląc się do siebie. Złociste liście opadają, wszystko dookoła siwieje, dostrzegamy blask białego puchu, srebrzystego lodu. Choć tu tak zimno my brniemy dalej, coraz głębiej w śniegu, ogrzewani jedynie ciepłem naszej miłości, juz nie tak rozpaleni jak dawniej, już nie tak silni, ale się nie poddajemy - upadamy lecz wstajemy, pomagając sobie nawzajem. Szybko tracimy siły spacerując po tej drodze, ale nie zamierzamy się przestać - zbyt daleko zabrnęliśmy by ulec. W końcu los okrutny znów zwycięża... upadamy i już nie wstajemy, nie mamy siły... lecz wciąż szczęśliwi wspominamy... radość cichnie, zamykamy powieki, zasypiamy z swej miłości na wieki. Wtem wszystko się zmienia - śnieg topnieje, wicher cichnie, trawa się zieleni - jak ty pięknie - zachwyceni tym widokiem, jak gołębie dryfując po niebie tak swobodnie, dostrzegamy dwie sylwetki, nieznaczne, niezgrabne. Pochylają się nad naszymi starymi ciałami i płaczą, płaczą rzewnie nasze dziatki, płaczą rzewnie nasi mali aniołowie. Takie cudne, takie schludne, zabierają nasze ciała. Kopią - pracują w pocie czoła - razem niczym jeden człek. Wreszcie już skończyli i nasze ciała uroczyście pochowali, a my szczęśliwi na wieczność patrzymy na ich szarą codzienność... w końcu znów nadchodzi ten czas - bierzemy się za ręce i biegniemy naprzód - na spotkanie z Bogiem...

autor

PAwel91

Dodano: 2007-12-15 12:25:00
Ten wiersz przeczytano 571 razy
Oddanych głosów: 3
Rodzaj Nieregularny Klimat Rozmarzony Tematyka Miłość
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (2)

ula2ula ula2ula

mocno zakręcony wiersz ale piękną wyobraźnią bo ona
stwarza nam wszystko co jest nieuchwytne i
czarodziejskie daje magie w życiu i miłość wtedy jest
niezwykła Bardzo podoba mi się wiersz jest zjawiskiem
rytmu Poety Brawo!

użytkownik usunięty użytkownik usunięty

Dobra treść ale gdyby forma była inna lepiej by się
czytało-tak myślę:)

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »