Drogi Panie...
dla Pana, prosze Pana...
Chciałabym odejść
Lecznie wiem dokąd
Przecież wszędzie jest tak samo
czarno-biało
Chciałabym porozmawiać
Lecz nie mam z kim
Wszyscy są tacy sami
Zagubieni w swoich kłamstwach
Niewidzialni
Chciałabym nie kochać
Lecz nie umiem
Choć moje wnętrze też przecież kłamie
Gorzej niż inni
Okłamuje siebie
Chciałabym czuć to co nieodczuwalne
Wiedzieć więcej
Czuć Twoje uczucia w drugiej sobie
Lecz nie dzielisz się nimi ze mną
Chciałabym uciec na granicę światła
Tam gdzie ludzie zabraniają chodzić
Kiedy się umiera
Przecież to takie banalne
Tańczyć prawie bezwładnie
Na czarnej linii
I ogarniać łzami swoje życie w jedną
rzekę
Skakać jak najwyżej
I uderzać w kruche deski mostu
Mając pod sobą niezbadanie wiele metrów
nieznanej nierzeczywistości
Opierać się o filar domu
Który za moment runie
Razem z cichymi postaciami
O szarej twarzy i prostej figórze
Tak od niechcenia nazwanymi sumieniem
Chciałabym śmiać się kiedy inni płaczą
To takie proste - mówisz
Wystarczy nie czuć
Nie lubieć
Nie kochać
Aż wreszcie wyrzec się siebie
Przecież to takie proste
Płynąć z prądem
Topić się w nierzeczywistości
Pod kruchym mostem zasad
Połamanym przez umierające szare smukłe
postacie
Chciałabym tak jak Ty powiedzieć
"Przecież to takie proste"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.