drozdy...
wiedziałam że cię spotkam
jesienią
pomiędzy liści szelestem
a powrotem
czy czarna parasolka
może łapać motyle
te ulotne chwile
pajęczynowych myśli
co teraz z tą energią
zgromadzoną
na przedmieściach
straconych chwil
pojawiłeś się z tak
ogromnym bagażem
uczuć
czy udźwignę ten
ciężar
mężczyźni którzy otarli się
o moją przestrzeń
nie przekroczyli progu
stoisz na granicy dotyku
na parapecie
drozdy Lynch’a
jestem................Error! Reason: File "-nautor1592952570.html" was not found!........;-))) błędem...;-)))
Komentarze (13)
Fajnie napisany, zaciekawia do samego końca... podoba
mi się!
szelest liści przemawia....
...trzeba uwierzyć w jesienną miłość...
Liści szelest, sprawia wrażenie, że to ten wybrany,
długo czekany mężczyzna. Niby wiadomo o co chodzi, ale
pojawiają się drozdy Lynch'a i już nic nie jest tak
jednoznaczne. Świetny wiersz. Pozdrawiam:)
wiersz z dreszczykiem, szczyptą podniecenia i
tajemnicą, dla mnie bomba :-)
Podpisuję się pod komentarzem Bazyliszka, bo sama nie
umiem tak pięknie jak On napisać.
wiersz dociera i to dokładnie...dobry
takie spotkania budzą uśpione emocje...to co dalej z
tym zrobicie, zależy tylko od Was...
trafiłam poprzez wiersz Zgłoś do admina wykazuje błąd
Wiersz wart przeczytania - dobry Pozdrawiam:)
ciekawe dywagacje z wplecioną literaturą czynią ten
wiersz godnym poczytania. Miłość? zawsze!!
pozdrawiam
Przez tekst przebijają wątpliwości i niepewność..czy
aby warto wejść do tej rzeki..Zaryzykuj :)..Jesienna
miłość najtrwalsza :)..D. Lyncha :)? Często sztukę w
wiersze wplatasz :)..Obraz, film.. Uśmiech za uśmiech
:)))..M.
W ciekawy sposób przedstawiasz swoją miłość. Wiersz
bardzo osobisty i tajemniczy. Dostrzegam w nim
rozterki które znajdują się w Twoim sercu.
Przeczytałem z zaciekawieniem. Pozdrawiam i życzę
dużo miłości:)
poetycko ukazana mądrość widzenia własnych
ograniczeń,pozdrawiam