Dryny
zakaz wydawania konikom polnym wysokich
oktaw
wywarł niepowetowane zmiany w
mikroflorze
tarzających sie wśród połamanych źdźbeł,
upitych wiosna kochanków
ostatni owoc jarzębiny, przysuszany
północnym wiatrem
zanurkował wśród nieobrobionych kamieni
jak
poławiacz pereł, szukając ukojenia na
zmęczonym
zimą widnokręgu
narysuje parę kresek, wypełnisz tłem
i abstrakcja zblednie przy dziele
kreowanym jak pierwsze piekło
z obawy przed żarem i fascynacją
jak pierwszy kaszel, pamiętam do dziś
puste pudełko na dorosłość
zasypane karteczkami z przepisem na
myśli
raczej zostaje
długa.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.