Drzemka na Ochodzitej
obżarstwo w karczmie
kapela grała
na dwie harmonie i kontrabas
gwar wpadał ludzki
przeciąg doganiał kelnerów
w bruclikach
czerwonych
grajek rubaszny puszczał do mnie oko
a może tej pani w koku?
tak rozmyślałam brodząc w żółtym prochu
noga za nogą ku szczycie
mijam ślady owiec
spotykam miejsce na trawie
pod skowronkiem
trasą lotów
Tatr błyskiem, chrząszczem po prawej
promień
opiera się
wciska
w ziemię
owczy ser
to bryndza
bredzę
snem...
zapraszam w Beskidy!
autor
Krystyna Maria Grynia
Dodano: 2007-05-03 18:20:11
Ten wiersz przeczytano 713 razy
Oddanych głosów: 8
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.