Drzewo
Drzewo jeszcze młode
Lecz chwiejne i łamliwe
Nie wyrośnięte bez pnia niczym krzak
Ciągle przez wiatr porywane
Nigdy nie jest bezpieczne
Bój z myślami o przetrwanie toczy
Wsłuchując się w szum traw
Bo wokół pusto, tylko same łąki
W oddali z lasu spoglądają na drzewo
sosny
Uśmiechają się przyjaźnie
Ze swych liści wysyłają zapach serdeczny
Lecz nie są tak blisko by uchronić przed
wichurą
Uchronić gałęzie które ciągle bez litości
łamie wiatr.
I nadszedł czas gdy obok wyrosła
krzewinka
Rosła coraz większa i większa
I wiatr na strunach traw zaczął radośniej
grać
Woń która dotąd tylko śmierdziała
Zabarwiła się weselszym kwiatów zapachem
Lecz to tylko zapach ulotny
Gdy krzew urósł nie zamienił się w
drzewo
Okazał się szkodliwym chwastem
zaczął ranić korę nieszczęsnego drzewa.
I trawy, kwiaty znów brzydko zaczęły
pachnieć
A las sosnowy tylko z oddali woła pomocy
Choć drzewo odrzuca ich pomoc
To naprawdę w wietrze szuka jej ślepo
Wiedząc że tam jej nie odnajdzie
Wygląda błagalnie, może zjawi się drwal
Bo chce zapomnieć o łzach żywicy
Pragnie w samotności wyschnąć
Nim zima nadejdzie i chwast zamrozi
By na wiosnę na nowo drzewo odżyło.
A drzewo z dala od pięknej sosny i silnego
dębu
Nigdy nie będzie przez nich zrozumiane
I nie zrozumie nigdy celu swojego
istnienia
Póki w miejsce chwastu nie wyrośnie choćby
dzikie drzewko.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.