drzwi skrzypią
zamknijcie się otwarte dla
mam antabę klamkę i strach
wy macie zapach starego drewna
niepodszyty tchórzem
/schody do was ruchome
do was progi niestrome/
a w butach niewytartych
niesie się kurz przez judasza
przezeń mury i dym w kominie
marszczą się zazdrostki i
społeczne lęki
podszewka sukienki w której
na powitanie
stałam się
mała-czarna jak grzech
zaufania
wycięta w serce
w drewnie
do krwi
autor
grusz-ela
Dodano: 2018-06-01 21:57:02
Ten wiersz przeczytano 935 razy
Oddanych głosów: 12
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (12)
Dziekuję Wam za komentarze. Miło, że zaglądacie.
Pozdrowienia :)
Lubię Twoją wyrazistość, Eluś!
Pozdrawiam :)
Witaj
chylę czoła przed twoim wierszem
bardzo wyraziście i mocno
szacun
pozdrawiam
Świetny.
Pozdrawiam :)
miłej soboty. ślę uśmiechy :):) z zapomnianym czymś
:):)
Ukłony:) ja również opancerzony ;)
Mocny.
Pozdrawiam, gruszElka :)
Czytałam wczoraj, dzisiaj.
To trudne. W całości jak do gdzieś prowadzi, tam już
wzięte a może...
Nie wiem.
Tylko tyle, że co jest czego już nie...
Elu, z domu. gorąca.
Ciekawy wiersz. A takie skrzypienie bywa irytujące,
pozdrawiam :)
trudny, małoczarny Norwidzie w spódnicy.
pozdrawiam EluŚ :):)
Podziwiam pozdrawiam
Nie będzie mi łatwo zasnąć. Pozdrawiam.