W drzwiach
biała tęcza wpleciona w horyzont
zniewala czystością
tak tu cicho boleśnie
most zagubionych brama
wyjście ewakuacyjne
stoję w drzwiach
na progu życia
chciałbym usłyszeć jak mówisz
załóż szalik dzień taki chłodny
idź z bogiem
poszedłem osobno a cisza czterech kątów
w piątą stronę świata krzyczała żegnaj
autor
kamień
Dodano: 2013-09-29 01:50:41
Ten wiersz przeczytano 838 razy
Oddanych głosów: 8
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (7)
Rzeczywiście dużo tutaj uczuć, smutku, zagubienia i
żalu, że nie ma kto pożegnać na drogę:)) dla mnie
trochę wersyfikacja za mało przejrzysta:):
Podoba mi się twój wiersz, bardzo wymowna puenta.
Dojrzały i dużo w nim uczuć też pomiędzy wersami.
Pozdrawiam.
pięknie i smutno się zrobiło .pozdrawiam
wszyscy tęsknimy za domem rodzinnym to nasz azyl
pozdrawiam
Bardzo klimatyczny wiersz. Jest w nim tęsknota za
domem rodzinnym i matką. Miłego dnia.
Wiersz który warto warto przeczytać!
Bardzo lubię kiedy ktoś nie narzuca mi emocji tylko je
pokazuje, tak spokojnie, zwyczajnie, nie wprost, a
jednak potrafi bardzo mocno poruszyć. Twój wiersz
kamieniu taki własnie jest.
ps. przypomniał mi się tutaj tekst Ewy Lipskiej
"Świt". Mam nadzieję, ze się nie pogniewasz jak
wstawie go pod twoim wierszem (cos w ramach rozmowy
dwóch wierszy na ten sam temat).
"Świt"
Dwunastoletnia dziewczynka umiera na leukemię.
Na korytarzu szpitalnym stoją balie granatów.
jest noc sylwestrowa i kwitną konserwy kwiatów.
Przyszedł Zenobiusz brat dziewczynki który
tej nocy się oświadczył swojej ukochanej
i gdy tylko pożegna się z siostrą odjadą
na bal do schroniska na Białej Polanie.
W dwunastoletniej dziewczynce dojrzewa tymczasem
ogromne chore miasto z rynkiem i fontanną
anemiczną jak światło. Z benzynowa stacją.
Z knajpą "Próżna nadzieja". Z pękniętą akacją
która piorun ustrzelił. Z trzema kościołami.
Z przybłędą który wiecznie włóczy się po snach.
Ze szkołą która przeszła do klasy siódmej A.
Dwunastoletnia dziewczynka prosi brata aby
przyniósł jej z domu granatowy zeszyt.
Będzie się uczyć biologi. Musi nadrobić materiał.
Noc się za oknem zatacza pijana jak browar.
Zenobiusz żegna siostrę. Wyciąga do niej ręce.
Przeszkadza mu butelka wódki w kieszeni marynarki.
Zenobiusz wyjeżdża w góry. Siostra w przeciwnym
kierunku.
A świt między nimi płynie równym korytem.
ładnie ujęta w słowach gorycz rozstania