dubitatio
na krawędzi niebytu
- nie umiem żeglować bez wioseł,
wyczuwam ogień, zanim rozejdzie się żar.
dłonie zanurzam w spagetti by poczuć
bliskość,
ciągnie się bardziej niż alla
puttanesca.
aporia jak ostania pięćdziesiątka nad
ranem...
- gdzie jesteś?. usta, których nie
dotykam.
ode mnie pchnął wiatr miłość pod prąd.
omijam ciepły wzrok z fotografii, wmawiam
sobie,
że wiatr ucichł i buja nas łagodna fala.
- tak tęsknię, dlaczego nie prosisz o
kawę?.
nie martwię się Einsteina też brali za
idiotę,
w zaświatach na nowo się odnajdziemy.
Komentarze (11)
Jagodo bardzo ciekawy tekst, muszę sobie poukładać)
Pozdrawiam cieplutko-:)
na krawędzi niebytu
- nie umiem żeglować bez wioseł,
fajna fraza. całość na tak.
Jestem pod absolutnym wrażeniem tego wiersza ,
podziwiam !!!! Uklony
Smutne to, ale tak wlasnie jest gdy stanie sie na
krawedzi, pozdrawiam.
na krawędzi,miłość, tęsknota a jednak
nadzieja ponad wszystko.
Bardzo wymowne, pozdrawiam.
co chcąc zapomnieć
muszę przypominać
ogromna tęsknota
Smutne, ż dopiero w zaświatach...
Pozdrawiam.
oczywiście może być jak morze
tzw. odmienne stany świadomości. człowiek nad ranem
przy ostatniej pięćdziesiątce jest jak może: przypływa
i odpływa.
a spaghetti jak materiał rzeźbiarza
- namawia do tworzenia.
serdeczności Jagodo )