Dublin- chichot w alkowie -Hel
zadufanym i pełnym wizjonerstwa dedykuję
nie mam szans na łamanie zasad
nie podchodzę do tych spraw z dozą
swobody
nie bywam zbyt poważny nawet upięty w
garnituru treść
moje oczy kpią bezczelne dwa razy go
uwiodłam zanim stanął w drzwiach pokorny
arogancki typ piszący namiętnie - chwile w
przedziale ułożyłabym jak głowę na jego
ramieniu
myślałam o tym w kategorii pomyłek to jak
szpilki do ogniska uwagę zwraca bez słów
samodzielny czy samotny a może zbyt senny
by ufać mówiłaś
zanim pozbierałem zaufanie byłem uczciwym
wrogiem twojej kokieterii
a przecież nie dotknąłem progu kobiecości
ukradkowym pocałunkiem
nawet nie szukasz poza garścią słów
uwieszonych sieci mimochodem
surowo planujesz sceny dramatu bezczelnie
oznajmiając - znów wyjeżdżam by zatęsknić
kilka lat w drodze ku pamięci idola
raptem ładny wpis w notce biograficznej
opatrzność otoczyła mnogość pomysłów i brak
odwagi
pewność silnych rąk i nijakie reguły
powrotu do domu
kilka złamanych serc białe misie niemodne
chusteczki na podorędziu szkic lub
portret
alkowa to takie serce domu wieczorową porą
czasem u podnóża schodów.
...tym widzącym śmielej też. ku przestrodze
Komentarze (6)
To ma być wiersz-banał a nie wiersz.
Dziękuję za komentarz, ale proszę, przeczytaj inne
moje wiersze i dopiero wtedy osadzaj...
Wiersz ciężko się czyta...
dozowane wszystkiego po trochu, z odrobiną uśmiechu
jak życiu. jednym słowem ciekawie napisane.
wiersz jest wzruszeniem mimo wszystko optymistycznym
bo gdy wizje zgodne z ze znajomością serca jest
pozytyw to tak jakby odnalazł drogę do domu po
licznych niespodziankach życia Intuicja nie tylko
kobiecy instynkt to zachwycenie potem Dobrze to
opisane Na tak Dobre pióro
tak sądzisz?
:P :P :P
Boję się takiej partnerki... Wymagania duże, a pożytek
niewielki.