Dumajac w łazience.....
W ciasnej izolatce mysli....
Tu nie znajde
milosci
Wsrod
rzeczy
tak naprawde
prozaicznych...
Emanujacych
prostotą wypowiedzi
Rutynowe czynosci
Zamykajace
jarzmo codzienosci...
Nie znajde tu
odwagi
aby
wyżygac...
resztek swojego ja
Wole tonąc
w monotonni
nie strawionych kęsów...
sennego marzenia
POodaje sie
zgniliznie dekadentyzmu...
Pie******eta schizofrenia?
Rak mózgu?
A może poprostu
Czas?...
Zakonczy tą chorą
Walkę o podtrzymanie
Płomienia...
Wypalającej sie zapałki
Nihlizm wypowiedzi
Odbijające się od ścian
Słowa ...
tak naprawde nie wypowiedziane
Czym są?
Zakładając
Istnienie duszy
Cichym szeptem ?
Owego mostrualnego
wynalazku
obalajacego cielesnosc
czlowieka
A moze?
To poprostu...
kolejne niestrawione
czesci psychiki
Dajace nam poczucie
bezpieczenstwa
Co sie patrzysz?
Nie widzisz
Staram sie
zrozumiec
sens
W przytłaczającej
ciszy...
W klatce
z ceramicznych scian
prywatnej lazienki
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.