Dunya
Mojej Najukochańszej
tyle w nas pozornej realności. wybuch pod
skórą
(dostrzegalny jedynie pod mikroskopem)
- i przenosisz się wstecz. w przeszłości
prawie każdy
jest wielkości szpilki, jednoocy giganci
nie mierzą więcej, niż cal
labilność: grasz śnieżkami w bilard
to znów powaga, trzymamy rzeczywistość za
pysk
(planeta na zbyt długiej smyczy, kosmiczne
jo - jo)
ufność może skutkować rozstaniem
(marnotrawnicy wracają z pochylonymi
głowami, w milczeniu
płyn z pianką zaburza dykcję
a lepiej nie pogarszać sytuacji
bełkotem)
otwieram okno i ulica bryzga, szumuje w
pokoju
(rośnie w nas to miejsce, jest o krok
wystarczy zebrać płynny świat, odcedzić
grudki)
krzyczy mi się, prosto w szyby
samochodów
więc chodź, pomaluj mi Piekło
dobrze wiesz, na jaki kolor
https://www.youtube.com/watch?v=KCZof9lRsT8
Komentarze (7)
proza - jazda po bandzie,
wiersze - wypad za bandę na pierszym zakręcie, lot bez
grawitacji, wirowanie. Lądowanie? A komu jeszcze
potrzebne?
Mam nadzieję, że Najukochańsza peela czyta, rozumie i
zrobi , co trzeba...
Pozdrawiam :)
Gdyby można było przewidzieć burzę nikt by nie
musiał zmieniać ubrania :)
serdeczności:)
ja również pozdrawiam i dziękuję.
miłość to piekło i niebo jednocześnie - tak do mnie
przemówił ten wiersz
Całość Florku, jest wzruszająca... i chyba tylko
anioły sa w stanie pomalować piekło. Uściski Florku.
Interesujący wiersz. Temat super, okazja dość
niespodziewana jak na tę porę roku. Pozdrawiam :)