Duszyczki skrzydlate
Idą przez chodnik szary, ponury
Buty dwa zabłocone.
Za nimi sznurówki ,niczym przez chmury,
Smętnie pełzną zmoczone.
Szalik wraz z wiatrem leci mrożącym,
Listowiem otoczony,
A w głowie pęków myśli tysiące
I włosów wichurą zmierzwionych.
Twarz zamyślona, oczy zamknięte,
A pod stopami ziemia.
Nad głową wysoko niebo pomięte,
A po nim fruwają marzenia.
Z kolejnym krokiem każde marzenie,
Skrzydlate, w uliczkę wlatuje.
Jak liść cicho spada, jak duszy
westchnienie,
Tak ono przyjemną wieść snuje.
Na przekór wichrowi i ponad drzewami
Szybuje z myśli prędkością.
Wokoło sznurówek, pomiędzy palcami
I w górę, z dziecięcą radością.
W niepamięć odchodzą opadłe policzki,
I smutek powoli zanika.
To promień radości skrzydlatej duszyczki
Dla butów, sznurówek, szalika.
Dla Magdy na pocieszenie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.