Dwa mosty
Drewno powoli zaczęło próchnieć
Cała konstrukcja groziła zawaleniem
Trzymałaś barierki raniące ciebie
Płakałaś, kiedy pękały deski
Z obawą stałaś szukając ratunku
Próbowałeś naprawić łatając dziury
Właściciel zaniedbał wasz most
Zdążyłaś opuści nim runął
Od początku budowałem swój
Podstawą było oddanie, sumienność
Weszłaś nie pytając mnie
Razem przybijaliśmy każdą deskę
Nagle wszystko żeś porzuciła
Widząc pomalowany stary most
Porzuciłaś niedokończone nasze dzieło
Blask barw oślepił oczy
Teraz sam dokańczam konstrukcje
Sam dziś wbijam gwoździe
Łzami maluje mokre deski
Stawiając napis świeżo pomalowane
Komentarze (2)
Napisałam juz komentarz ale chyba nie doszedł
bo te przerwy techniczne więc piszę raz jeszcze ten
sam : sam dokańczam konstrukcje, sam wbijam gwoździe
i oczywiście ten napis świeżo pomalowane - piekny,
mądry wiersz
i pieknie napisany, Czyta sie go jednym tchem +
smutne.
Lekko sie czyta.
Podoba mi sie
baa nawet bardzo.
pozdrawiam:*