Dwa życia - dwie śmierci...
" życie choć piękne tak krótkie jest..." już w chwili narodzin każdy miniony dzień przybliża nas do śmierci...
Wpadła na salę szpitalną
zakręciła się
wybrała staruszkę leżącą pod oknem.
Zaledwie zamknęła jej oczy
nie dała czasu na głębszy oddech
duszę zabrała ze sobą
ciało wywieźli na wózku.
Wszystko to trwało tak krótko
byliśmy wtedy przy śniadaniu
ktoś zapalił na jej stoliku świecę
w ciszy odmówiliśmy modlitwę.
Nastała noc.
Tego dnia wróciła tu znowu.
Przysiadła na sąsiednim łóżku.
Ciężki oddech, bulgotanie,
pojękiwanie, wołanie,
na przemian przez całą noc.
Prawie świtało.
Minęło kilka godzin,
gdy zwyciężyła.
I w końcu cisza.
Nikt nie pamiętał o świecy.
Wózek.
Modlitwa.
Komentarze (33)
a śmierć przychodzi... i bierze garściami...
śmierć bliskich nadchodzi tak nie spodziewanie i
później oddało by się wszystko by móc cofnąć czas,
bardzo dobry wiersz
dostojność ciszy śmierci w samotności , pozdrawiam