dwie łyżki oddechu
gdy noc nadciąga, budzą się zmory
upiorne twarze, światłem księżyca
ściekają natrętnie po zimnych szybach
szukają dawców by w przegnicia
drażniący odór skronie powwijać
oczy bez oczu przeżera ciemność
puste spojrzenie, rdza kruszy powieki
dwie łyżki oddechu – pobaw się ze mną
odpłyń przez szpary w martwej podłodze
prywatne demony, oślizłe wspomnienia
rozpad, zdeptane nagie skrzydła
piksele tańczą w oparach cienia
gdzie z luster zdrapane fałszywe obrazy
pod paznokciami resztki tęczy
ścigają rozdarte, wrzeszczące usta
aż zmory bezzębne świt zadręczy
Komentarze (12)
ja wciąż przez życie
idę wesoło
a w nocy baj, baj
powiadam zmorom:)
pozdrawiam z humorkiem:)
bardzo dobry intrygujący i mroczny przekaz na dobranoc
w ramach akcji: jakość snu leży w twoich rekach:)
pozdrawiam
Luubię takie, zwłaszcza na dobranoc:)
Podoba :)
Aż strach się bać ;) Nie skłamię, jeśli powiem że
przeczytałam z ciekawości. Pozdrawiam :)
Oj,masz Ty wyobraźnię,masz.
Pozdrawiam serdecznie.
straszne:)pozdrawiam
dobry ;)
Fajny tytuł.
Lepiej nie czytać przed snem :)
aż strach się bać! :):):)
Dobrze, że już dzień. To zdecydowanie obrazy jak z
sennych koszmarów :)
ciekawe. pozdrawiam powiedz mi po co być ostrożny?