dwie rozkosze
przez moją ciszę
wzdłuż ramion smutku
przeszedł dreszcz wspomnień
w półmroku wiszę
noc wartę trzyma
jakże struchlała
ze snu odarta
przedświt ją wzywa
zachwyt się kładzie
na mą kobiecość
pieści nieśmiało
wzdycha w nieładzie
nagle zbudziły się dwie rozkosze
porozplatały pragnień warkocze
w tańcu złączyły noc ze świtaniem
i smutek umarł na wieki amen
znów me ramiona niebo całuje
w nieskromnym brzasku promyk wiruje
na razie nikły osamotniony
i nagą piersią wielce zdziwiony
Komentarze (2)
Zauwazam w Twoim wierszu jakby dwa watki co
podkreslilas swiadomie wybierajac piecio i dziesiecio
zgoskowiec . Pierwsza czesc nawiazuje do marzen ...po
czym nastepuje jakby przejscie do realnego swiata
czyli ciag dalszy tego co zrodzilo sie w marzeniach a
teraz przybralo realna postac i napewno napawa
optymizmem.To jest moja interpretacja i tak wlasnie
odczytuje Twoj piekny wiersz.
Wiersz bardzo mi się podoba - miłość piękne ją
opisałeś.