Dwór
sam dla siebie katem smaruje chleb jeszcze
zanim
kareta koni utłuczonych na rzeź wjedzie do
zamku
dla starych dam z zaprzęgiem zaspanych
lokajów
skrywa się jak żaba wypatrująca bociana
z wysoko uniesioną nogą w pobliskiej
fosie
piec grzeje z kąta w kąt ukośne mury
grubiejące z czasem od kiedy pająki
zajęły tron tkając pikowane szaty
wychyla głowę zza wieży wpadając w dyby
błazen obalający króla i całe królestwo
na stos kart jednym ruchem dłoni
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.