( Dyplomatyka i łowy... )
BAJKA, TYM RAZEM - NIE DLA DZIECI.
Był kotek - co myszy łowił…
Którejś nocy, tak się głowił,
że na pomysł taki wpadł,
gdy nad ranem spać się kładł.
Łowię myszy zawsze solo,
może przydał by się kolo,
często przecież się tu słyszy,
- we dwóch - raźniej łapać myszy.
Jak pomyślał, pomysł wdrożył
i do wyrka się położył.
Gdy wstał - rety! - Ach! Robota…
i zadzwonił do klekota.
Bociek kleknął - czyś pan głupi,
ten interes wnet mnie złupi
i słuchawką trzasnął - łup!
aż mu się rozdziawił dziób.
Kotek się nie zraził wcale,
bo miał w swej zakutej pale,
nowy numer na tapecie,
wszem dostępny w Internecie.
I pazurem tarczę kręci,
na interes miał wszak chęci.
Podniósł kogut - kukuryku!
Słucham pana… jam - w kurniku.
Na to kotek - w takie słowa,
by kleiła się rozmowa,
- koguciku, powiedz kici,
czy byś nie chciał puścić wici…?
No bo widzisz, problem mam,
łowię myszy zawsze sam
a gdy stworzym mały zespół,
łowić myszy będziem - wespół…
Na to kogut zapiał, - dobrrra!
Jam zabójcą jest - jak kobrrra!
Podaj tylko termin brrracie,
ja natychmiast wciągam gaaacie.
Ostrzę dziób oraz ostrogi
i szykuję się do drogi.
I nie waham się tu wcale.
- O północy(?) Doskonale…!
Noc czarniutka - niczym smoła
ich oplata, jak sieć zgoła,
gęstym oczkiem sprytnie tkana,
zwykle trzyma tak do rana.
Kot wybitny specjalista,
rzecz to chyba oczywista,
kogutowi dał wytyczne,
celownicze i optyczne.
Zasadzili się za krzakiem,
będąc cicho jak siał MAK-iem.
Potem wolno na paluszkach,
czasem nawet na opuszkach,
posuwali się do przodu,
kogut - z nudów, kotek - z głodu.
Gdy dotarli już do dziury,
kotek strzelił z grubej rury.
Kogut. Słuchaj - tam śpi mysz,
a więc głosom - mów a kysz.
Patrz uważnie. Śledź me ruchy,
byś nie spłoszył nawet muchy.
Tak zapadła martwa cisza,
która w gamie jest jak nisza,
jak straszliwa czarna dziura,
jak w kanale mrocznym rura.
Nagle z dziury znaczy z nory,
wychynęły jakieś stwory,
popiskując - o cholera…
- dajcie sera… - chcemy
sera…
Kot wymigał - to… są…
myszy…
lecz - nie wspomniał nic o ciszy.
Gdy już myślał o wyniku,
kogut zapiał - kukuryku…!
excudit
lonsdaleit
Na kanwie starej bajki o kocie i
kogucie,
pokazuję, w jak nieprofesjonalny sposób
prowadzona jest polityka zagraniczna
wobec Rosji. Od dziesięcioleci.
Całkowicie pozbawiona strategii, założeń
i elementarnych zasad przewidywania
ruchów
partnera. Dyplomacja jest sztuką…
Sztuką…!
14:41 Wtorek, 18 stycznia 2011 - zachmurzenie umiarkowane.
Komentarze (8)
Prawda świetnie ukryta, trafnie opisujesz zdarzenia,
których uważnie słucha cała Polska i nie tylko. Czy
wyciągniemy z tego odpowiednie wnioski... Pozdrawiam.
przeczytałam z ogromną przyjemnością :-) a koniec
intrygujący...
lekko z humorem i puenta jak na bajkę nie tylko dla
dzieci bo i dla dorosłych przystało ...z kęsami
gorzkiej prawdy...
czytało się miło. treść ma pewien przekaz dla
dorosłych
fajny wierszyk rymowany :)
Jak zwykle frapująca akcja, podteksty i pointa, pewnie
będzie też i ciąg dalszy.:)
Świetny klimat, dużo ciężkiej pracy, a i wyobraźnia
imponująca:)
Fajna bajeczka, można sobie interpretować na swój
sposób i to świadczy o jej wartości. Z humorkiem, a
tyle tematów poruszonych. Sierść się jeży, jakem
kocica:) z radości, bo lubię zwierzątka (oprócz myszy)
i jeszcze parę innych... Pozdrowienia ślę i chylę
czoło przed kunsztem pisarskim.