Dyshymenium
wieś satelicka: nawet przydrożne
kapliczki
podporządkowane najwznioślejszej z idei
mnie i tobie
są i zawistnicy:
po dróżkach ciągną jednoosobowe procesje
tubylcy nieutuleni w żalu, że w zasadzie
omija ich cała mistyka
zazdroszczą i złorzeczą
(gorzkich łez tyle, że utonąłby niejeden
Adriatyk)
a pod lasem - rozwinięte płótno
jeszcze nie kwitną na nim dwie twarze
ciężko być czystym, gdy tyle w nas
świata
nie sposób wbić gwoździa w ranę
bez oczywistych skojarzeń z plemieniem, z
religią
przejedz się przed snem, by mieć
koszmary
przejedz się snem
aż pochłonie on mnie, materiał
tę wieś
nie pozostanie nic, prócz wielkiej figury z
gliny
Komentarze (5)
Zawsze można wynająć coś w stolicy :)
Fajnie, jest co poczytać na tym Truml pod linkiem.
Opowiadania obserwacyjno absurdalne na poziomie
Mrożka.
a kto powiedział że będzie łatwo...
To jest bardzo ciekawe.
https://truml.com/profiles/58439/poetry/218609