Dysonans
W życiu mu naprawdę niczego nie trzeba,
oprócz mielonego, ziemniaków z kapustą.
Ona ma apetyt choć na skrawek nieba,
kiedy wiersz na wargach piszą usta
ustom.
On nie słyszy dźwięków wietrznych
kompozycji,
ani szmeru kropli na zwierciadle szyby.
Wrażliwość obudzi, kiedy przyjdzie
wypić,
chociażby kropelkę. Dla tej jednej
żyłby.
Ona jak jaskółka wciąż to gniazdo
zlepia.
Kropla do kropelki, podlewa jak może.
Jemu zaś wygodnie, by o innych nie dbać.
I przegnała drania w miejsce, gdzie pieprz
rośnie.
Komentarze (18)
ja za milyeną, myślę, że alkoholizm to w dużej mierze
też EGOIZM :(
Bo jaskółki też mają granice wytrzymałości...
Peel chyba zasłużył na wygnanie :(
Pozdrawiam :)
bardzo ciekawy i mądry życiowy... pozdrawiam
i dobrze zrobiła!!!
Świetny wiersz...prosto z małżeńskiej
łączki;).Pozdrawiam Madziu.
Czyli za siódmą górę za siódmą rzeke:)
nareszcie dojrzała ..i zrozumiała .. ja pochwalam Twój
wiersz ..
Ja dziś też coś z tej małżeńskiej beczki.Pozdrawiam
Madziu
"Bo do tanga trzeba dwojga"
Serdeczności Madziu paa
ładnie przedstawiona historia dysonującego związku,
świetnie się czyta - pozdrawiam Magdo.
Zwykle jedna strona stara się bardziej.
On preferował inne krople:)
Pozdrawiam
Dobrze zrobiła, że drania pogoniła.
Miłego dnia :)
Ciekawe przesłanie i do tego
przekonująco i ładnie napisane.
Miłego dnia Magdo:}
trafnie o nie-bratnich duszach...
/naprawde/ pozdrawiam:)