Dzban
Dzban nie był wysoki
Ani też przykrótki
Stał solidnie i patrzył niebieskimi
oczami
Ucho miał dawał sie tarmosić
I wodę nosił nosił nosił
Skazę miał widoczna była
(Lecz miłośc zawiązała oczy niebodze)
Otworzyła się po pewnym czasie
To był początek kapania
Później ucho pękło
Ubił się dziubek
Właściwie to było sito nie dzbanek
A gospodyni wierzyła ciągle
Że wszystko może być załatane
Nabierała wody
Lecz próżna rada
Nie było w czym umoczyć ust
W gorące żary
I starła się owinąć sukienką w kwiatki
Lecz na nic
W końcu trzasnęła nim
Ze złością o ziemię
Rozbił się na pstrokate kawałki
Ręce załamała i trochę płakała
Ale ułożyła z nich mozaikę
I na srebrnych obcasach
tańczyła kankana
Komentarze (18)
Ładna historia.
Niezwykły wiersz Alfonso.
Piękna opowieść o życiu.
Pozdrawiam :)
Ciekawa opowieść.Podoba się.Pozdrawiam.
Świetny...Bardzo się podoba :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Widzę w tym wierszu historię życia i miłości dwojga
ludzi, aż po chorobę i śmierć jednego z nich. :)
Pozdrawiam serdecznie.
Ale do czegoś się jeszcze przydał. Ni zginął
zupełnie. /jak recycling/. Pozdrawiam serdecznie.
Super, bardzo się podoba :)
Pozdrawiam
Koleje życia i miłosci zaplecione w piekne metafory
Bardzo się podoba :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Jak nie tu to tam...skoro nie nadawał się do noszenia
wody, to dobra z niego mozaika...czyli wykorzystany do
ostatka...pozdrawiam serdecznie
Podoba się wiersz z ciekawą życiową refleksją.
Pozdrawiam :)
Fajnisty wiersz, pozdrawiam :)
Ciekawe życiowe refleksje.
Pozdrawiam serdecznie.
Za Anną pozwolę sobie, bo pomyślałam podobnie po
przeczytaniu.
Pozdrawiam :)
"Pijanemu niebo i ziemia zdają się olbrzymie, na dnie
dzbana dni i miesiące wydają się długie." - Przysłowie
chińskie. Kto był pijany wie o czym jest to
przysłowie.
Pozdrawiam Alfonso.
Fajnie. Dzban przydał się do czegoś. Pozdrawiam.