Dziadka kalesony
Dziadek biega podniecony,
gdzie są moje kalesony?,
tak jak biegał pan Hilary,
który stracił okulary,
poza domem gdzieś w ogrodzie,
poczuł się tak jakby młodziej,
wziąwszy miskę z ciepłą wodą,
zaczął prać galoty nogą,
później je wykręcił w rękach,
co nastękał, to nastękał,
i zmęczony tą robotą,
dał jedzenie swoim kotom,
później wieczór chłodny nastał,
bo już była jedenasta,
trza więc włożyć kalesony,
szybko pobiegł więc do żony,
i w te słowa do niej plecie,
że nie było w całym
świecie, tej tragedii
jak świat światem, gdzież
kaleson, któż mi zatem,
kto z was drodzy mi odpowie,
bo jest pustka w mojej głowie,
gdzież straciłem kalesony,
już nie jestem podniecony,
wchodzi dziadek więc na piętro,
tam gdzie Iza jest przepiękna,
i mamrocze coś pod nosem,
zamotany tym chaosem,
gdzie kaleson wnusiu dałem,
bo mi zimno całym ciałem,
Iza na to się speszyła,
bo w negliżu przecie była,
i powiada – mój dziadeczku,
idź już połóż się w łóżeczku,
idźże przykryj się pod kocem,
nie zawracaj głowy nocą,
poszedł dziadek zrozpaczony,
który stracił kalesony,
rano wstaje zaskoczony,
bo zobaczył kalesony,
przecie jak je prał od wczoraj,
bo to była późna pora,
rzucił gdzieś w trawę w ogrodzie,
bo kaleson nie jest w modzie.
Komentarze (3)
dobry i z przekazem czyli uśmiechem na twarzy
...pozdrawiam ciepło
wszystko dobrze gdy znajduje , gorzej kiedy kombinuje,
któż to zabrać je mu mógł- czasem zwala człeka z nóg -
ale Twój wiersz z humorkiem - ciplutko pozdrawiam:)
Dobry z dowcipem :)