Dzieci jabłoni...
Myślą milutką jem jabłko podarowane przez
ciebie,
para unosi się z głębin tajemniczych
ogrodów,
ogrody jałowe, puszyste domem dla każdego,
chcesz to choć, nie bój się to tylko ja
noc,
przyszłam w odwiedziny po ogrodzie
pospacerować lecz sama bo dzień już
daleko,
przywołuję bratnią śmieszkę by pośpiewała
ze mną, swym anielskim głosem zbudziła dziń
powszedni,
noc już zmęczona jest i wołają mnie do
ziemi, te moje dzieci jabłoni,
opowiem im historię jednej nocy, jak to noc
pobrała się z dniem, jak to noc i dziń
spotykają się w przejściu na tamten świat ,
na tamten świat ogrodów,
dzień dręntwieje cały gdy noc gra swoje
pieśni,
ogrody tyle tajemniczości mają w sobie
nocą, dniem ogłuszona tajemnica, zwróć
uwagę na mnie w przejściu,
powiązani węzłem pory roku jak jasność i
ciemność, mąż i żona,
pochłonięci pracą czasem, to nic bo
jesteśmy razem,
domem naszym ogród, ten sam na wieki,
te pachnidła dnia i nocy nas tak naprawdę
powiązały to dzieci jabłoni, soczystość
odkryły,
przywilej złapania oddechu twojego,
patrze i żyję,
dzieci jabłoni, soczystość odkryły...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.