Dzieci rybaków
My jesteśmy z wody i soli,
w głowach naszych latarnie.
Po zmierzchu wychodzimy na łowy -
więzimy niewinne serca w sieci rybackie.
My jesteśmy z wody i soli,
policzki mokre przez morskie fale.
Letnia bryza nas uczy pokory
i przez to jesteśmy trochę nieśmiali.
My jesteśmy z wody i soli,
łapiemy gwiazdy w otwarte dłonie,
żeby nam przyświecały
nawet, gdy czerń się skończy na
nieboskłonie.
My jesteśmy z wody i soli,
matkami naszymi niewiasty z ogonem.
Syreny porzuciły nas rannie,
gdy zobaczyły, że mamy nogi.
My jesteśmy z wody i soli,
w sercach kamienie i nieład.
Może za wieczność ktoś je roztopi,
może za wieczność ktoś je odmieni.
Synowie rybaków nie mają łatwo -
tyle utonięć, przeciwności losu.
Ojcowie nas wychowali pod wodą,
gdzie dzieci i ryby nie mają głosu.
Komentarze (3)
Interesujący wiersz, pozdrawiam :)
;)
jak to mówią...
każdy sobie
"rybkę skrobie"
Pozdrawiam serdecznie