Dziecię niewinne
Dziecię niczym kwiat
Przy brzegu rzeczki
Nie miał pięciu lat
A sam zbierał porzeczki
Gdy nad wody brzegiem
Beztrosko biegał
Wraz z prądu biegiem
Świat wodzie go sprzedał
I wpadł niewinny
Do nurtu rwącego
Świat jakby inny
Nie dawał nic dobrego
Cieniutkim głosikiem
Krzyczy, płacze
A ja z bolesnym krzykiem
Wiem, że go nie zobaczę
I złapał korzenia kawałek
Z ziemi wystającego
Choć szansę miał małe
Posłuchał rozsądku swego
I nagle ku niemu
Rękę wyciąga mężczyzna młody
Nikt nie wie czemu
Nie wyciągnął go z wody
Spojrzał mu w oczy
Te słodkie, niewinne
Myślał, że z wody wyskoczy
Lecz losy jego były inne
Mężczyzna nieznany
Wpatrzony w dziecię
Chodź światu oddany
Co zrobił nie wiecie...
Po krótkiej chwili
Puścił jego rączkę
Choć tuż po chwili
Serce miał płaczące
Patrzy jak młody
Dzieciak niewinny
Znika w odmętach wody
Nie wiadomo czemu winny
Lecz skazany przez człowieka
Który się nie trudzi
Prawdy nie docieka
Sam osądza ludzi
...jak ta rwąca rzeka...
Komentarze (1)
bardzo ładny wiersz:) i prawdziwy niestety.. ładnie
dobrane słowa:)