Dziecięca modlitwa
Gdy nie wyrastałem brodą ponad stół
byleś mi potrzebny
prosiłem w modlitwach
błagałem wręcz
o tak ważne dla mnie rzeczy
figurkę Spidermana
podwójną siatkę różnokolorowych klocków
a czególnie o to
bym mógł częściej jeść
kotlety schabowe
klopsy smażone
czekoladę
móc pić jak wszyscy
oranżadę pod sklepikiem szkolnym
bo wcale mnie nie obchodziła
ta choroba
i jej zakazy
nie obchodziło mnie przestrzeganie diety -
lekarz mógł się mylić
ty przecież nigdy
więc czekałem, aż powiesz
„idź do babci i powiedz: Przysyła
mnie sam Bóg wszechmogący z rozkazem
natychmiastowej obfitości zakazanych dla
mnie dań!”
Ale gdy co wieczór tak klęczałem
z rączkami skrzyżowanymi
wpatrzony w Twój obraz na pożółkłej
ścianie
słyszałem tylko
bzykanie much
psa sąsiada
i senne oddechy siostry
obraz twój milczał
więc Cię nie ma
wszechwiedząca iluzjo
wtedy i wczoraj byłem tego pewien
dziś pomyślałem
może nie miałeś serca powiedzieć mi
że to niemożliwe
i że klopsy gotowane będą moim posiłkiem
jeszcze przez parę lat
to trochę Cię usprawiedliwia
więc może kiedyś Ci wybaczę
Amen
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.