Dzieciom, rodzicom
Powraca z okazji Dnia Dziecka :)
Sukienki, buty i marzenia,
wszystko stawało się za małe.
Wyrośli z lalek, żołnierzyków
i Baby Jagi z Mikołajem.
A ja je biorę na kolana,
choć z oczu bije już dorosłość,
i chcę być takim przyjacielem,
z którego nigdy nie wyrosną
Komentarze (24)
Brawurowo.
Superaśne!
Pozdrawiam Ewo :)
Piękny wiersz, rozczulił mnie, bo i ja mam ochotę brać
swe dorosłe dzieci na kolana, przychylać nieba.
Serdecznie pozdrawiam :)
Silna jestes:))
w tytule przecinek źle się usadowił :)
"i chcę być takim przyjacielem,
z którego nigdy nie wyrosną"
nie przepadam za laurkami, ale powyższe "chcenie"
popieram :)
I niech Ci się spełni!
Moich synów gdybym chciał wziąć na kolana to by była
drama ( mam trzech rosłych chłopców każdy powyżej 100
kg ale całą czwórkę wnuków jeszcze mogę lecz jak w
czerwcu urodzą się bliźniaczki u najmłodszego syna to
chyba będę musiał sporządzić grafik... świetny
rodzinny i cieplutki wiersz, pozdrawiam Ewoes
Najważniejsza jest więź z dziećmi, nawet z tymi
dorosłymi.