I dziękuję Jemu za to co mi...
Czule głaszcze moje skronie
koi życia mego ból.
Delikatnie Jego dłonie
wycierają ślady łez.
Każda moja cząstka chłonie
dotyk, który pieści skórę.
Moje ciało... Serce płonie
kiedy czuję
Jego oddech...
Głos w słuchawce
mi najmilszy
darzy mnie pocałunkami
i rozśmieszyć mnie potrafi,
a wzrok Jego
zwęglonych oczu
wpatruje się we mnie
z fotografii.
I On mocno tuli mnie,
wzmacnia moją siłę
swoją siłą
i sprawia, że wzdycham
i czuję się potrzebna,
by dla Niego żyć
dla Niego oddychać
i Jemu dawać
szczęście...
I nikomu więcej.
On mi przecież kradnie serce!
Jego śmiech
rozjaśnia mi twarz.
To niezwykle podejrzane...
Anka!
Ty Go dobrze znasz!
Masz już teraz przechlapane...
wiersz ten dedykuję PQL - ciowi, za Jego dobre serduszko i za to... kim jest :)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.