Dzieło Boże Akt.I
Autor: Aleksander Jakubowski
Reżyser-narrator
Zbrodnia i kara- dzieła to są Boże;
Siłę ich poznał każdy na swej skórze.
Co rodzi zbrodnie? Skąd się bierze kara?
Jaka za zły uczynek będzie miara?
Czy ręką historii nie kieruje Boża?
Co prowadzi ludzi do śmierci łoża?
Człowiek ma w sobie dwa pierwiastki w
darze;
Są one w homeostatycznej parze:
Szatański i boski, co wespół drzemią.
Tak się plącze między niebem a ziemią
Człowiek- dzieło na podobieństwo Pana!
Resztę niech mówi opowieść nieznana....
AktI
Scena I
Występuje Adam, Andżelika, Fryderyk,
Paweł
Pukanie Adama do drzwi, otwiera
Andżelika(ubiór a la moda sprzed 20 lat,
okulary, kujon)
Adam
Witaj kumpelko, twój wdzięk jest mi drogi
Przychodzę z pytaniem w twe niskie
progi:
Czy nie mogłabyś tu cichuteńko wyjść,
I za parę godzin ze mną znowu przyjść?
Muszę cię poznać z cudownym znajomym
Sama mówiłaś, że chcesz zmienić siebie
„Nie pismem człowiek żyje przecie
samym”
To twoje słowa, ja wspieram w
potrzebie.
Andżelika
Dzięki Ci za to, lecz wiesz tedy
przecie,
Że rodzice, jak Cerber, strzegą, nie
puszczą.
Nie pozwolą samej chodzić po świecie.
Tym samym posłuszeństwo moje niszczą.
Bardziej do publiczności
Nie ma na świecie nic bardziej głodnego,
Browarów, szlugów, tańca spragnionego,
Niźli nastolatka, którą czyhają
Zakazy starszych, co do złego pchają.
„Nie wolno”, „nie
możesz”- tym miłość gaszą
Czy czynią krzywdę- to sprawą jest waszą
I choć chcą dobrze i choć się starają,
To sobie, dziecku nogę podstawiają
Adam
Dość tych narzekań, niech króluje
radość!
Zakładaj trzewiki i szybko wychodź,
Będzie licznym twoim potrzebom zadość.
A teraz nie zwlekaj, tylko szybko chodź
Fryderyk czekać na Ciebie nie będzie!
Rusz się, nie siedź w
swym pokoju na grzędzie!
Andżelika
Niech tak i będzie, czekaj przy
ogrodzie!
Najwyższy dla mnie czas wyjść z pośród
książek
Nie zawsze człek żyje z innymi w zgodzie
Kończy się
pora sukienek i wstążek
Zrywa wstążke
Adam
Czekam na Ciebie przy wyjściu z ogrodu,
I pamiętaj, Fryderyk- to persona!
Takiej urody, oraz samochodu
Nie znajdziesz nigdzie wśród naszego
grona!
Dlatego szykuj się jak na Mesjasza,
Gdy Fryderyk mnie i Ciebie zaprasza!
Chowa się i zaraz wychodzi Andżelika, łapie
pod rękę Adama i idą!
Zmiana dekoracji, w tym czasie muzyka Craig
David „Walking away”
Scena II
Wystrój imprezowy, zmiana muzyki na
Ośka-„ Bezele”lub ONAR LEREK
„Weź to poczuj” lub BEP-
„Let’s get it started”
(zależy co się lepiej tańczy)
3 dziewczyny i 1 chlopak jako statyści
tańczą. Na stole wino, wódka browarki,
troche dymu!
Andżelika staje jak wryta i się rozgląda,
uśmiechnięty Adam jakby z nią rozmawia
Fryderyk ( kołysząc się
w rytm muzyki)
Witajcie moje ziomki i ziomale
Impreza w
zenicie, browar się leje
Wszyscy się tutaj bawimy doskonale
Dobra Muza leci, a tłum szaleje :D
Zapraszam do tańca, do alkoholu
Niech nektar bogów spłynie waszym
gardłem
Jest tu gorąco, tak jak w Neapolu
Kiedy z Tobą, Adam, ostatnio piłem?
Kiedy z Tobą czas ostatnio spędziłem?
Nie ważne, lepiej mi to cudo przedstaw
No i swojego pyska raczyć nastaw
Adam
Poznaj w takim razie, to Andżelika;
(Jakby na ucho, przy pocałunku na
powitanie)
Ona od lat ma chyba smak dżemika,
Lecz uważaj, to dziewica jest znana
Za to jej piękność... jest ona
niezrównana
Fryderyk
Witaj kochana! Pewnie znasz me imię!
Fryderyk jestem, zwany Didżej Rykiem
Okrążyć mółbym choćby całą ziemię,
A takiej bogini, z tak boskim wdziękiem
Nie odnalazłbym Ja przez wieków pare!
Andżelika to anielskie jest imię,
I choć doświadczenie mam nieco stare
To jesteś córą Wenus , Ja nie kłamię!
(chwyta za dłoń, i prowadzi do tańca,
odwracając się do Adama)
Niezły tyłek mi tu przyprowadziłeś
Na stole masz wódeczkę, takiej nie
piłeś!
(Fryderyk tańczy z Andżeliką, muza Inner
Circe” Sweat)
Andżelika
Jesteś Ryku bardzo dobrym tancerzem,
Nie znałam smaku biby, choć tak słodki!
Dziękuje, jestem nowonarodzona!
Tak wygląda zabawa wymarzona!
Lecz starzy za wyjście postawią szlaban,
Nie uratuje mnie nawet sam pleban!
Ta biba to dla mnie jest wzlot Ikara!
Czeka w domu rodziców surowa kara
Fryderyk
Spluń na swych drogich rodziców zakazy,
Nie może odejść perła tej imprezy!
Zaklinam Ciebie choćby i sto razy,
Byś nie szła, to przecież mą radość
zburzy!
Lepiej kilonka zaraz ze mną wypij
(prowadzi ze sobą do stołu, Andżelika się
trochę broni)
Jesteś już dorosła, z głupoty zakpij.
Zaraz się napijesz, ciepło poczujesz
I zarazem, też mi za imponujesz
Andżelika
(do Fryderyka z niepewnością)
Ależ mnie za to zabiją rodzice
Ostro mi wtłuczą w moją polędwice
Jesteś wspaniały nie chce Ja Cię
zawieść,
Nie pije alkoholu- koniec, kropka!
(Do publiczności)
Tak, pijąc rodzinie wstyd mogę
przynieść,
Lecz ma rodzina jest nad wyraz cierpka,
Straty tego chłopaka nie wybacze
Sobie, tak znowu czekają długie płacze!
Fryderyk
Masz zakaz? Zakazy są aby łamać
Nie ma co nad tym tutaj dłużej dumać,
Napełnię kielich i rozterki znikną.
Lecz jeśli nie chcesz jest to twoja
wola!
Będziesz jedyną tutaj trzeźwą- piękną!
Nie chcesz się wyzwolić, poczuć się
Jola?
(pokazuje na dziewczynę)
Wznieść się na wyżyny z dala od stresu
Nosze ja sztruksy,nie nosze ja dresu
Mi możesz ufać, opiekę zdobędziesz
I wolna, szczęśliwa wtedy Ty będziesz!
Andżelika
Ach, decyzja już padła, zdecydowałam;
Czas już na mnie, bawię się trzy
godziny,
Czas już najwyższy, będzie krzyk
matczyny!
Już tu za dużo Ja czasu zagrzałam!
Fryderyk
Pozwól mi gościnie Ciebie pożegnać,
Muszę Tobie bowiem na koniec wyznać,
Że jesteś muza, co daje natchnienie,
Dlatego mam wobec Ciebie pragnienie,
Pocałować cię i jakoś to będzie!
(Udaje że całuje w szyje)
Andżelika
Ten pocałunek stawia w pięknych rzędzie
Wychodzi
Scena III
Zmiana dekoracji, powrót do domu, muzyka
Louis Amstrong „What a wonderful
live”
Krystyna
Czekaj, nie goń, czekaj laska na mnie
Na szpilkach się tak szybko zbyt nie
chodzi
Jestem Krysia, dokąd to się wychodzi?
Że Ciebie poznam cieszę się ogromnie
Andżelika
Witaj kumpelo! Jestem Andżelika,
Co twą ciekawość tak bardzo przenika,
Że mnie tutaj zatrzymujesz do licha?
Krystyna
Nie obraź się, lecz widziałam całusa,
On ich nie daje; Nawet bez kielicha!
Ty nie wyglądasz mi tu na lamusa,
Czy więc pozwolisz, że Cię odprowadzę?
Ja Ci w kwestii jego upodobań doradzę;
Jestem ja jego dobrą przyjaciółką,
Mogę być tedy i Twoją psiapsiułką!
Strój z miłą chęcią Ci wybrać pomogę
Przed pewnymi rzeczami dam przestrogę!
Już czas mnie nagli, na imprezę wracam
Dlatego Ci to pytanie nakręcam:
Czy wyskoczysz ze mną jutro po ciuchy?
Andżelika
Jutro korki mam z angla oraz z chemii;
Rano czekają mnie w harcerstwie zuchy
Później mam też koło przyjaciół ziemi...
Jednak zrobie w grafiku pewne ruchy
O! Z tego Ja mogę zrezygnować
Mogę się Ci o czwartej ofiarować
Krystyna(Odchodząc)
Dobrze, niech i tak, w takim razie
będzie
Czekać Ja będę przy miejskim urzędzie!
(Obie wychodzą, leci muzyka ABBA:
„Gimme, gimme)
Scena IV
Dom ( chwilę leci hit The Clash:
„Should I stay...”) Ona chwile
czeka przed domem, jak kończy się muzyka
wchodzi.
Andżelika
Już jestem, przepraszam, że się
spóźniłam!
Kasia choruje wiec do niej wybyłam
Wiem, że domu opuszczać tak nie mogę
Ale krótką mam w końcu do niej drogę!
Mam nadzieje że wy się nie gniewacie
Przecież swą córkę bardzo dobrze znacie!
Matka
My się po Tobie nie spodziewaliśmy,
Że będziesz swych rodziców okłamywać!
Że można Tobie ufać myśleliśmy,
Ty chcesz nam taki oto los zgotować?
Kłamstwa, oszustwa to nowa metoda?
Przecież Ty jesteś jeszcze bardzo młoda!
Nie możesz się szlajać z czarnymi
typami,
Naprawdę chcesz matkę zostawić ze łzami?
Ale skoro nie już jesteś aniołkiem,
Dostaniesz ode mnie kar dużo całkiem:
Szlaban na kompa i na wyjścia z domu,
Nie spotkasz się z nim nawet po kryjomu!
Oddaj mi komórkę, telewizja odcięta,
Będziesz teraz żyła jak porządne
dziewczęta!
Areszt domowy- to twoja terapia,
Niech łza z twych oczu tu lica nie
skrapia!
Kasia tu była przed godziną temu,
Chciała pożyczyć jakiegoś tam kremu!
Nie chorobą Ona, a zdrowiem tryskała,
Chwilę nawet także, na Ciebie czekała!
Hańbę Sobie i rodzinie przynosisz!
Ty reputacje rodziców naprawisz!
Taki dałaś wstyd, takie poniżenie,
Takie przyprawiasz rodzicom zmartwienie!
Wolność to słowo od dziś Ci nie znane,
Skoro zasady zostały złamane!
(Wchodzi ojciec)
Ojciec
Powrót tutaj widzę córy marnotrawnej,
Zaraz ona poczuje jaka jest kara,
Kłamstwo i hańba to nie zła jest para!
Nie uniknie ona kary swej pewnej!
Dość już tej gadki, czas na wychowanie:
Pas mój będzie miał dziś nie złe
używanie!
Ty żywy diable, mała rozpustnico!
Ty piekielnie okropna czarownico!
Andżelika
Rodzice najdrożsi, ja zawieść nie
chciałam!
Na imprezie tylko chwile zagrzałam
I już wychodziłam do was rodzice!
To nie są przecież żadne tajemnice!
Jestem już przecież Ja prawie dorosła!
Widzicie, córeczka już trochę urosła!
Dziewczyny chodzą co dzień na imprezy,
A mnie krępują wasze liczne więzy!
Że trochę się pobawię, jaka to szkoda?
Ja przecież już nigdy nie będę młoda!
Że sobie potańczę, czy kogoś tym
krzywdzę?
Wielce spóźniona ja tu nie przychodzę!
Nie waż się tato mnie pasem uderzyć,
Żebym w waszą miłość nie przestała
wierzyć!
Ojciec
Dość już tej gadki, ja Cię zaraz
wychowam,
A swego paseczka na pewno nie schowam!
Miłość to nie znaczy na zło
przyzwolenie,
Nie jest z rodzinnych obowiązków
zwolnienie!
Dłużej już się nie opieraj, klamka
zapadła,
Nie nadwerężaj już dalej mego gardła!
Andżelika(prowadzona za rękę przez ojca)
Czy wiesz ty co to miłość rodzicielska?
Ona jest gdy rodzic codziennie ściska,
Swe dziecko, osobę co jest najbliższą!
Gdy jej potrzeby mamusi nie wiszą,
Gdy w Ojcu znajduje największe wsparcie!
Gdy rady się sobie daje otwarcie!
A nie zakazy i złą opiekuńczość,
Co zabijają wszelką dziecka radość!
(Wchodzą za niby ściankę, odgłosy pasa,
płaczu i bólu)
Muzyka (Ramstein: “Mein Herz
Brent”)
Scena V( pokój)
Andżelika (monolog)
Dość już bycia wiernym sługą rodziców!
Chcą srogiej wojny, to ją będą mieli!
Chcą się bawić w mego życia dowódców!
Że będę zawsze posłuszna, myśleli!
Ja do nich z sercem, z miłością,
szacunkiem,
Ze swego ich kochania pocałunkiem!
Bóg kochał Adama i Ewę w raju,
Bo pozwolił zerwać jabłko poznania.
Nie miał On bowiem takiego zwyczaju,
Cieszyć się z wolności innym zabierania!
Troska, opieka, wsparcie oraz rada
Oj, to jest wielce realna ballada!
Życie nastolatki, to nie jest poligon,
To nie jest zwykły życia lekki wagon!
Czas już najwyższy by poczuć smak życia,
Nadeszła pora w wielki świat wyjścia!
Wolność i radość
Radość i wolność
Niczego też więcej nad to nie pragnę,
Niczego mocniej w mym życiu nie łaknę!
Nie oto chodzi bym z nich korzystała,
Lecz miała możliwość ich posiadania!
Lecz to już jest przeszłość, wszystko
zmienione,
Dawne wartości zostały zgubione!
Gdzie dziś jest krzywda, tam jutro
cierpienie,
Gdzie dziś jest miłość, tam jutro...
spełnienie!
(wybiega ze sceny, zaciśnięte pięści)
Prawa autorskie zastrzeżone
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.