Dzień
ze smrodem spalin wstaję potencjał ukrywam
w świadomości jak obojętny gaz w oknach
izolując przytulny kąt od zewnętrznego
świata
bez optymizmu w głowie rozmawiam ze sobą
w lustrze nie widząc odbicia po tylu latach
dostrzegam w kranie zastygłą kroplę
skupiając uwagę odczuwam na skórze chłód
jak z powracającym epizodem emanuje w
myślach
i zdobywam pionowe ściany gór dźwigając
ekwipunek
instynktownie powstrzymuje się od
brawury
drzewa nad przepaścią w lodowatej miłości
prosząc Boga o zieloną kartę w raju
zdobywając szczyt i przyrodę w pierwotnej
postaci
powstrzymując szaleństwo od uścisku
zakorzenionej paranoi
aby znieść złośliwość martwych (rzeczy)
ponad czasem
Komentarze (8)
Dzień
izolując przytulny kąt od zewnętrznego świata
wstaję ze smrodem spalin ukrywając podświadomie
potencjał jak obojętny gaz w oknach
pesymistycznie rozmawiając ze sobą
nie widząc w lustrze odbicia po tylu latach
dostrzegam w kranie zastygłą kroplę
wracając do epizodów nabierają nowego kształtu
odczuwam jak potenguję chłód pod skórą
zdobyte pionowe ściany gór i cholernie ciężki
ekwipunek
instynktownie powstrzymują się od brawury
drzewa nad przepaścią w lodowatej miłości
prosząc Boga o zieloną kartę w raju
zdobyty szczyt i przyroda w pierwotnej postaci
neutralizują szaleństwo w wszechobecnej paranoi
abym dostrzegł złośliwość martwych (rzeczy) ponad
czasem
dziękuje za komentarze )))))
Za zieloną kartę w Raju masz Nobla, a ja
myślałem że tam rośnie tylko jedna jabłonka.
Interesujące, :)
Suplement
Sprawdż, proszę, czy nie powinno być /ze smrodem/.
:)
/instynktownie powstrzymuje się od brawury
drzewa nad przepaścią w lodowatej miłości
prosząc Boga o zieloną kartę w raju/
Najbardziej.
Pozdrawiam ciepło:-)
ładnie
coś w tym wierszu jest
ładnie
coś w tym wierszu jest