Dzień apokalipsy
Gorące powietrze
nad pustyni przestrzenią
wrze
Zachmurzone
we wszelkich odcieniach czerni
niebo
obejmuje ją
przytłaczającą barwą
jak sęp swymi skrzydłami padlinę ...
W powietrzu wisi
grzech ...
Zrozpaczony skorpion
szuka
swojej ostatniej ofiary
... bolesna cisza
przeszywa
do szpiku
kości ...
Z czterech stron świata
nadchodzi
tornado nienawiści
wyje kaleczone eksplozją kłamst
szczury fałszu uciekają
w ukrycie
gdzie
dopada ich
anielski głos
jakże bolesne
niebiańskie nuty
Czerń sklepienia
przeszywa błyskawica
rozsypując wszystko
jak popiół wieczności
jak gwiezdny pył
tworząc
diamentową drogę
I wkroczyły nań zastępy
unosząc dumnie
swe czoło
a z nimi Pan
Ze łzami w oczach
spogląda na
początek i koniec
Ciepłymi dłońmi obejmuje garstkę pyłu
dotyka ją swoim oddechem ...
... budzi martwych
Komentarze (1)
Czuwajcie, bo nie znacie dnia i godziny kiedy Pan
przyjdzie...bo przyjdzie, tylko czy po
wszystkich.Kiedyś przeczytałam taki opis,,Gdy
znajdziemy się w niebie, zaskoczą nas trzy
sprawy-gdzie są te twarze, które uważają się za
święte, po drugie co tu robią te podejrzane typy i
...co ja tu robię"