Dzień jak co dzień
Otwieram drewnianą szkatułkę,
W środku papierów plik,
Pamiątkowe mydło, gąbka.
Na samym spodzie podpalony list,
i liści czerwonych kiść.
Co tylko tu włożę,
To zapominam.
`Kończy się, i więcej nie zaczyna.`
Nie wiem, co tu robi pióro, ani zdjęcie
tego mężczyzny,
Ani ta mała karteczka z napisem
„kryzys”,
Kawał życia tu pochowałam,
Na usprawiedliwienie powiem, że (nie) mało
tego zostało.
We mnie, (jeszcze) kupa śmieci.
Pozbyć się? Przecież i tak ciągle coś się
traci, wszystko kiedyś odleci.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.