Dzień, jak co dzień
/wszystkim Paniom z "beja" buziaczki posyłam/
Słonko wzeszło już nad borem,
ptaszki jeszcze wcześniej wstały.
Zadziwiają swym wigorem,
rozśpiewały lasek cały.
Jestem dzisiaj jakaś taka,
pewnie i mąż stracił głowę.
Odszedł sobie bez buziaka,
pozostawił komórkowe.
Gdy już wstanę to wypiję
kawy łyczek, może drugi.
Niech serduszko sobie bije
i odmierza dzionek długi.
Słucham nowych wiadomości,
unosi się zapach kawy.
Nasi dzielni politycy
w dalszym ciągu prą do władzy.
Słonko grubo po zenicie,
mąż powraca do żoneczki.
Aby jutro znów o świcie,
zacząć wszystko z nowej beczki.
Kocham Cię żoneczko miła,
choć burza czy słonko świeci.
Zawsze gdzie by to nie było,
nawet kiedy płaczą dzieci.
Komentarze (16)
Witaj wrobel. Widzę, że uczciłeś ten dzisiejszy
wyjątkowy dzień pięknym wyznaniem. W życiu potrzebne
nam są takie właśnie chwile, które potrafią rozgrzać
serce. Pozdrawiam:)