dzień jak co dzień –...
dzień 2 z 7
poruszając się po domu
potrzebnie lub
niepotrzebnie nikomu
wciąż gdzieś chodzę ...
myśli tysiące mnie nachodzi
pustkę w głowie mam
tysiące spraw nie załatwionych
w pokoju niezły kram
rozrzucone me ubrania
czuć brak chęci
do sprzątania ...
dzień spokojnie się zaczyna
niby nic a jednak coś
spokój w sobie chcę odnaleźć
póki jeszcze czas pozwala
dążę ciągle i wytrwale
do sprzątania chęci tej
szukam ciągle,
szukam jej ...
z dala od codziennych spraw
sprzątam pokój – niezły mach
zamachałem się okropnie
pić się chce ,a nie ma co
wkładam ręce w moje spodnie
do lodówki sięgam w głąb
i wyciągam butelczynę
sam już nie wiem,
co jest co ;
hej ! czytający !
jaka butelczyna to ?
jeśli myślisz ,że to wódka
w błędzie jesteś ... kolego
mineralna – jasna rzecz
chociaż piwo lepsze jest
lecz nieważne tu detale
ja za chwilę się tu spalę
nie ze wstydu ,to nie to
lecz z pragnienia przecież ,bo
pragnienie moje wielkie
w ręce trzymam wciąż butelkę
szklanka ? – zbędna chyba jest
hejnał puszczę – fajna rzecz
powiem szczerze – szklankę wezmę
hejnalistą ja nie jestem
niech się inni bawią w to
mnie już całkiem wyschło szkło
po kolejnej szklance wody
brzuch mój trochę pęka w szwach
lepiej w łóżku się położę
zanim będzie wielki trach ...
Adnotacja: kolejność tego ciągu powinna być oczywiście od 1 do 7, ale... jakoś tak układam sobie nienumerycznie. Niektórych to drażnić może... więc powiem Wam jedno: UŚMIECHNIJCIE SIĘ ;-)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.