dzień jak codzień
dlaczego jest jak jest...
rozglądasz się dookoła w pracy
kto ci na ręce znów patrzy
gdy spoglądasz ludziom w twarz
za uśmiechem kryje się strach
mówią do ciebie różne słowa
od których boli tylko głowa
uśmiech mijany codziennie
jadem spływa niezmiennie
zacietrzewienie i głupota
to twa codzienna robota
brak miejsca na sentymenty
gdy wokół tańczą dziko menty
szczerości dzień - złudzenie
normalności łyk - marzenie
próżne są moje nadzieje
może jednak stąd zwieję...
przy Polskiej zakłamanej rzeczywistości młodzi ludzie w świecie szukają radości...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.