Dzień jesieni
I wiersze sam wymyśliłam Nie wiem, czy co pomogą, Powoli je pisze, powoli, Z miłoscią, żalem, trwogą.
Nastała ozłocona jesień
Przybrała park czerwonymi liśćmi
Idąc tak, wąską aleją bukową
Przyglądam się tym koroną drzew
Liście z kąpane blaskiem słonecznym
Zdają lśnić na wszystkie strony
Jak złociste bukiety
Widok, choć tak uroczy
Dostrzegamy szarobure kałuże
A popielate niebo płacze na parasolki
Robi się chłodno, przeszywa mnie zimno
Szalikiem okrywam się ciaśniej
Myślę o powrocie do domu
O filiżance gorącej kawy
Spacerując Bukowiną mijam trawniki
Pokryte suto spadającymi liśćmi
Tworząc z tego śliczne dywany
Nade mną zachód słońca się pojawia
Zrywa się wiatr
I w powietrzu czuć atmosferę melancholii i
smutku
Taki jesienny widok nastrojowo działa
Czuć błogość umysłu i wewnętrzną radość
I kiedy wracam ze spaceru do domu
Wieczornym jesiennym deszczem
zapachniało
I w tych dniach można zrozumieć
Kiedy siedzi się za parawanem szklanego
okna
Patrzę w milczeniu
Jak deszczowe łzy zraszają
Ten piękny świat nieraz opisany przez
poetów
I ty, mój czytelniku, Powoli, powoli czytaj Wielkie lato umiera I wielką jesień wita
Komentarze (1)
Astrejo! Czy ty komentujesz cudze wiersze?
Podejrzewam, że przez małą Twoją aktywność krzywdzisz
swoje, jak to mogło się stać, że tego pięknego
wiersza nikt jeszcze nie przeczytał? Chyba jednak
mam rację, mało zaglądasz do ludzi, to i ludzie nie
wiedzą, że wstawiłaś nowy ładny wiersz.
Jeśli chodzi o usterki, to tylko w 4 wersie
wyrzuciłabym "tym". Reszta - jak najbardziej na TAK
- dobry.