Dzień ósmy...
dzień po dniu - od brzegu do brzegu
tratwę czasu niesie nurt spieniony
po powierzchni życiodajnej wody
pełnej ryb ochłody lazurowej
wszystko snem w rzeczywistości Boga
ten gdy zechce - dmucha w białe żagle
skała z dna wypiętrza się nagle...
walczą z losem ludzcy rozbitkowie
jeden stanął butny i urąga Niebu
zbiera innych - machają pięściami
hm...zachmurzył się Bóg i piorunami
uczyć miał...lecz wtem zmienił zdanie
rzucił w niebo zawartość swej dłoni
rozpłynęły się na nieboskłony
woda ryby - hałas niepodległej duszy
już nie wzruszy Go...gdy tworzy świat
nowy
Komentarze (10)
właśnie czytam:
https://nautilus.org.pl/artykuly,1675,ojciec-pio-i-prz
epowiednie-centurii-8211-dwie-niepokojace-wizje.html
i "dzień 8" tu "wypisz wymaluj" pasuje
Niebanalnie, zwłaszcza w ostatniej zwrotce:))
Nowy świat, nowe nadzieje, nowe władze i nowe grzechy.
A może nasi następcy jako nowi ludzie będą super i
grzeszyć nie potrafią?
smutek wypełniony wiarą
pozdrawiam
Bardzo ciekawie i smutno.Pozdrawiam:)
Ciekawie, ale smutno. Nie wiem czy ten swiat nowy
kiedys nastapi...
Świat nowy,ale chyba za lat miliony...?
Smutkiem powiało,a wiersz ciekawy.
Pozdrawiam serdecznie:)
Chyba niemożliwe stworzyć świat nowy. Ładne, choć
smutno. Pozdrawiam Joanno:)
smutny wiersz, podoba mi się, pozdrawiam
pozdrawiam serdecznie :)