Dzień się budzi...
Dzień się znów budzi gorejącą zorzą
wiatr koronkowe w górze chmury plecie
i chociaż zima, bo to przecież styczeń
myśli me fruną jak ptaki ku lecie.
Ku złotym łanom co w ramionach wiatru
z cichym szelestem kładą się pokotem
by już za chwilę jak tancerzy para
znów ruszyć w pląsy wirującym krokiem.
Ku łące jasnej co sytością kwiecia
oczy wciąż moje kolorem zachwyca,
ileż w niej piękna, piękna i prostoty
ileż w niej co dzień radości do życia.
Na skrzydłach ważki nad taflą jeziora
zawisnę w ciszy letniego poranka,
by w leśnym piachu zapachnieć poziomką
i z dłonią dziecka trafić na dno dzbanka.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.