Dzień za dniem...
Jakież to było szczęście; budząc się we
dwoje,
mogła słyszeć słowa, jak mantra powtarzane,
padające z ust ukochanego, kiedy
przytulając,
na dzień dobry mówił: dobrze jest nam
razem.
...
Dzisiejsze poranki porankom są nierówne;
z niepokojem często balansują na granicy
osamotnienia z melancholią, kiedy
indziej
próbują wywołać słodkie uczucie wolności.
Budzenie się ze świadomością bycia samej
w życiu i w łóżku nie napawa optymizmem,
ale kiedy za oknem słychać ptasie
śpiewy,
nasuwa się jedna myśl; żyję, więc
jestem.
Komentarze (124)
Halinko, trzy lata minęły a mnie wcale nie jest lżej
na sercu. Mam trzy przyjaciółki wdowy, które
podtrzymują mnie na duchu. Dziękuję Bogu, że dopisuje
zdrowie, cieszę się, że mogę podróżować po kraju i
zwiedzać zakątki, które wcześniej znałam tylko z
pocztówek :)
Ujęłaś mnie tym wierszem. Szczere, autentyczne
wyznanie. Przeczytałam także Twój komentarz pod
wierszem. Dobrze Weno, że uporałaś się z żałobą.
Piękny wiersz:)
Dwa lata minęły od śmierci męża. Było ciężko, ale już
uporałam się z żałobą i pogodziłam z losem.
Beatko, jestem sama ale nie czuję się samotną kobietą.
Mam rodzinę i przyjaciół, czyli mam dla kogo żyć :))
piekna refleksja, ja też nie mam natury samotnika,
serce pęka kiedy zabraknie ciepła,
serdeczności Weno:)
Cieszę się :)
Miłego dnia :)
Zgadzam się z przesłaniem wiersza i puentą, pozdrawiam
ciepło.
To prawda, ale ta z wyboru znacznie mniej boli.
Dziękuję za przeczytanie i miłe słowo komentarza :)
Samotność jest trudna.
Piękny wiersz.
Staram się Uleńko, jak tylko mogę :)
Dziękuję za przeczytanie i komentarz.
Życzę spokojnej nocy :)
Piękna refleksja płynie z wiersza, życie jest za
krótkie na rozpacz, trzeba cieszyć się nim na nowo
każdego dnia :) pozdrawiam weneczko :)
Gdy człowiek z czasem upora się ze smutkiem i żalem,
zdaje sobie sprawę, że trzeba żyć dalej i cieszyć się
każdą przeżytą chwilą, których z każdym dniem ubywa.
Dziękuję Grażynko za przeczytanie i ciekawy komentarz.
Serdecznie pozdrawiam :)
Ładny wiersz, z życiową refleksją,
no cóż strata boli, ale życie mimo wszytko ma wiele
bar, nawet gdy brakuje bliskiej osoby, pozdrawiam
serdecznie Wandziu :)
Powoli zaczynam przyzwyczajać się do obecnej sytuacji.
Choć jestem sama w swoich czterech ścianach, nie czuję
się samotna, bo otaczają mnie wierni przyjaciele,
szczególnie jeden, który od czasu do czasu dzwoni i
wspiera duchowo.
"Cogito ergo sum" zamieniłaś - w vitae ergo sum,
filozoficznie i przewidująco - samotność to najgorsza
przypadłość jaka może spotkać człowieka.
Wszystkiego dobrego.
Z każdym dniem jest coraz lepiej, powoli wracam do
normalnego życia.
Dziękuję za przeczytanie i komentarz :)