Dzień z życia miasta - wiersz nr 1
1. ***(Ulica którą znam...)
Ulica którą znam nie kończy się na
obietnicach; w górę, wzdłuż prerii słońca
można dosiąść koni z waty cukrowej - tu
lepiej ściągnąć wodze, jeśli nie chce się
nabrać rozpędu.
W dół, naprzeciw kamiennym prosiakom słowa
wysypywane na ulicę same gnieżdżą się w
głowie; z okien samochodów, mieszkań,
skądkolwiek - ktoś dokłada
kolejną miarę; jak gdyby za mało było w
mieście powietrza do nabrania w płuca, by
to wszystko powtórzyć, wykrzyczeć,
zaklaskać brawo na dokładkę !
Z oczu znikam jednym by drudzy mogli nie
dowierzać; ty tutaj ! o tej porze ?! że jak
to ?! A jednak- przypadkowe grzechy mają
swoją figlarność- tu w mieście
gdzie szef ściera kawę z głowy- c ii to się
może wydać, a gdy ktoś się dowie
że miasto może się wykoleić-
jak samochodzik dziewczynki z wąsami-
ktoś powie pass, a cała machina, wszystkie
zdrowe zmysły, alarmy lampy drzwi i okna -
zapomną się dziać, tak po
prostu staną, w tym mieście, które prowadzi
nas ku śmiesznym pojęciom, lekkim sprawom,
podrygom czasu
rozkochanego w znikaniu.
Komentarze (8)
Warto utrwalić to co wokoło nas się dzieje
Ważna myśl
p o z d r a w i a m
Warto utrwalić to co wokoło nas się dzieje
Ważna myśl
p o z d r a w i a m
Z każdym kolejnym czytaniem podoba mi się coraz
bardziej,choć już za pierwszym byłem pod wrażeniem.
Pozdrawiam.
Niezmiennie z podziwem czytam.
Dobry tekst.Pozdrawiam:)
Obietnice i proza życia. Dobry wiersz Krzysztofie:))
Muszę napisać tydzień życia na wsi:-) . Dobranoc:-)
+))