Dziewanny gra
Wszak wszyscy wiedzą o czym to wszystko
ojciec, dziad, matka i panna Dziewanna.
Zacząć dziś trzeba od perły
„niewinnej”
Co anielskimi przewraca oczyma
A to raz w lewo, a to raz w prawo w górę i
w dół
Takie to niewinne, rzekłby stary i młody
I piękne, dobrze wychowane – cud,
miód, superlatywy.
Lecz perła ta błyszcząca, kwiat pachnący w
chwili
W rosiczkę się zmienia i swe biedne ofiary
pożera
Zanim to zrobi ofiarą się bawi, pozwala na
wszystko
Potem nie bacząc na nic kładzie na talerz
skazańczy
Kosztuje kęs po kęsie, kawałek po
kawałku
Delektuje się, międli, przewraca ozorem
I śmieje się, chichota głosikiem
pisklęcym
Głosikiem co to się w żabi rechot zamienia
Tak, dobrze myślicie to panna Dziewanna się
wyłania.
Ah! jak to szkoda tych młodzieńców bez
liku
Co to o względy się Dziewanny starali
Jakież to były tańce godowe i piór
puszenia
Zawody na śmierć i życie, wręcz
olimpiady
Który zdobędzie anioła? diabła? –
według uznania
Zazna chwil rozkoszy, podniet bez
liku…
Zaś potem zakuty w łańcuchy do muru
Zaświadczy losu biednego skazańca.
Wstyd mówić o tym, wstyd o tym pisać
Lecz raz się żyje i raz śmierć grozi.
Raz to złapano Dziewannę na uczynku
gorącym:
Było raz we wsi młynarza wesele
Co od lat wiecznym był kawalerem
Wybranka jego cudna i słodka, jak pszczółka
pracowita
Piękna jak nimfa, malutka, zgrabniutka
Blond włos, ciepły głos, usta - marzenie
Zalet liczba duża – zazdrościć tylko
można
Wesele huczne - jakże by inaczej
Gości tysiące - ze wsi całej osoby ważne
Sołtys, proboszcz, organista i wikary
Doktor, grabarz i z dworu możni goście
Z przebojową panną Dziewanną na czele
I jak to na weselu bywa toastów było co nie
miara
Mięso – wieprzek zwieńczony jabłkiem
w pysku
Wino, taniec i śpiew – hulanka i
swawola.
Goście się bawią śpiewają i tańczą –
przyśpiewka i zabawa.
Pewna panienka z młodzieńcem w ustronne
poszli miejsce
Do chatki, żywej duszy nie mającej
Wtem ci ludzie młodzi wikarego z Dziewanną
zastali
Igraszki, figle i pieszczoty – rzec
można rozpusta
Spłoszył się biedny wikary, gdyż grzech
popełnił wielki
I pokutę odbyć musi, lecz do końca
pozostanie w pamięci
To bezmyślne zdarzenie - żałować będzie, że
się dał skusić
Tak to Dziewanna mężczyzn na manowce
sprowadza
Kto w jej sidła wpadnie, czysty nie
wyjdzie
Było takich zdarzeń wiele, rozpusty kopa.
Lecz nie będę pisał dalej o słynnej pannie
Dziewannie
Gdyż me pióro wstyd ogarnia i niemoc
Pamiętajcie wszyscy młodzi i do serca
weźcie
Lecz nie w każdym przypadku ale baczcie na
to:
Co z wierzchu pięknem się przedstawia
W środku Brzydotę kryje;
Co zaś kruche i na pozór brudne
Dusza złotem świeci.
Komentarze (4)
Ale fajny wiersz dawno nie czytałem takiego ;)
nie szata zdobi człowieka ale jego wnętrze...ładna
bajka ....pozdrawiam
Paskudna ta Dziewanna.Rozpustna,perfidna,
bezwzgledna i jeszcze jej glosik w zabi rechot sie
zamienia.O zgrozo!A trudno wytepic dziewanny,same sie
rozsiewaja.Co robic?
Autor nie szczędzi dowodów by ostrzec przed Dziewanną
co nawet księdza do piekła sprowadzić chciała Puenta
ustawia myślenie na wnętrze człowieka nie wizerunek
Reguła? Ładnie i ciekawie:)