Dziewczyna
Zobaczyłem dziś dziewczynę,
której oczy były wyzywająco pewne,
której wąski uśmieszek symbolizował nie
tyle radość,
co raczej bezgraniczną dumę...
która nie pragnęła nic, czego ja mógłbym
chcieć,
której piękność olśniewała,
której długie, blond włosy budziły zazdrość
wpatrzonych w nią oczu,
która nie potrzebowała nadziei,
której cudowne kształty sugerowały, że może
istnieje ideał,
której wydawało się, że jest wolna...
a tak naprawdę uwięziona w krzyżowym ogniu
spojrzeń,
nie wiedziała, że stopniowo traci,
każde zerknięcie odbierało jej odrobinę
godności,
a jej niezachwiana pewność sprawiała, że
traci przynajmniej drugie tyle,
w rzeczywistości, gdy opuszczała
przystanek,
była już zupełnie naga...
Spragnione jej ciała oczy obdarły ją z
ubrania,
i pozbawiły resztek godności,
otrzymując w zamian tylko spojrzenia pełne
litości,
utwierdzona w swojej bezkresnej
pewności,
zaginęła dla mnie bezpowrotnie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.