,,Dziewczynka z żyletką
Chora na schizofrenię
Blada hipokrytka...
Przezroczyście napąpowana niepewnością
Kolejny raz wbijając zęby w biel
niewinnych
Martwa ciszą umiera...
Rozszarpując namiastki przyzwoitości
Błaga o choć odrobinę
Czerwieni aby nasycic zmysły
Na pajęczynie monotonej pułapki
Zwanej życiem...
Jeden ruch, wiem
To nie będzie boleć
A potem znowu ciarki
Czujesz ?
Tak smakuje śmierć...
Wybrakowana stęchlizną myśli
Niespełnionych marzeń
Powieszonych na sznurze czasu
Nie , to tylko sen...
Bo Ciebie tu niema
Jesteś Cieniem
Cicho stąpasz na krawędzi dnia
Czasem przypominając że byłeś
A ja nadal tu tkwię
Topiąc usta w czerwieni...
Mało świadomych dusz
Skazanych na niezrozumienie
Komentarze (4)
i znów nurzasz się w czerni i czerwieni, uparciuszek
:)
Oh Carol!
Choć smutny, to ślicznie napisany... wyraża pewną
głębię... pozdrawiam:)) Viola
bardzo melancholijny,wręcz mroczny wiersz.Pozdrawiam:)
Bardzo smutny i zarazem bardzo fajny wiersz.Można sie
z nim fajnie identyfikować.