Dzikie pola
w hołdzie Henrykowi Sienkiewiczowi
Dzike pola
kędy płynie Dniepr.
Niebezpieczny
tutaj każdy metr.
A nad nami
czarne kruki krążą.
A na szyję
arkan tatarzy zawiążą.
Stosy czaszek
stare kości.
Ludzkie życie
ma niewiele tu wartości.
Dzikie pola.
Dzikie pola.
Dziki rozbój
w biały dzień.
Tu mogiła
krzyż pokutny.
Stąd ucieka nawet
młody rycerz, butny.
Ciemną nocą
czarne widma.
Zapach śmierci
nawet gdy noc jeszcze widna.
Dzikie pola.
Dzikie pola.
Dziki upiór.
Straszna noc.
Patrzę w dal
a tam płonie pal.
Żywy człowiek.
Żywy płonie.
Krew mu krzepnie
krzyczy, ciężką ma agonię.
Dziki wyrok.
Dzikie czasy.
Wzdłuż twej trasy
tu ten widok dla okrasy.
Dzkie pola.
Dzikie pola.
Dzike miejsca
udręczonych dusz.
Dzikie pola.
Dzikie kresy.
Dzikie serce
grot ci ostry przeszył.
Pędzą armie.
Tłumy czerni.
Giną setki.
Giną wierni i niewierni.
Szybka szabla
kręci, błyska.
Jeździec w galop
koniu piana leci z pyska.
Nowe stosy
i mogiły.
A na niebie
kruki wciąż będą krążyły.
Minie noc - wstanie czerwone słońce.
Minie dzień - wstaną strzygi wciąż
jęczące.
Dzikie pola.
Po wsze czasy
będą tu umierać masy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.